Najlepszy polski sędzia kilka miesięcy temu poprowadził najważniejszy mecz w piłce reprezentacyjnej, a więc bezpośrednią rywalizację o tytuł mistrza świata. Teraz będzie rozjemcą spotkania najbardziej znanych rozgrywek klubowych – finał Ligi Mistrzów. Prześledźmy statystyki polskiego sędziego z ostatnich meczów w tych rozgrywkach, aby przewidzieć to, co może wydarzyć się 10 czerwca w Stambule.
Statystyki sędziowskie Marciniaka w Lidze Mistrzów
Polski sędzia debiutował w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych Europy w 2014 roku. Poprowadził wówczas rywalizację Juventusu z Malmo. Od tego czasu zaliczył już w Lidze Mistrzów 42 spotkania, w tym dwa półfinały. Teraz czeka go mecz finałowy.
Z kartkami nie szarżował
Polak nie należy do arbitrów, którzy nadmiernie rozdawali kartki. W czasie swojej kariery w Lidze Mistrzów łącznie pokazał ich 163. Wyjątkowe pod względem żółtych kartek były ostatnie dwa sezony. Tu średnia podskoczyła do średnio czterech żółtych kartek na mecz. Wcześniej była w granicach trzech. Wyjątkiem były sezon, gdy Marciniak zaledwie raz prowadził spotkanie. Wówczas żółtych pokazał aż pięć.
Trudno będzie precyzyjnie wskazać ile ich może pokazać. Zdecydowanie inaczej jest w przypadku czerwonych kartek. Tych w czasie pracy jako arbiter Ligi Mistrzów pokazywał zdecydowanie mniej. W obecnych rozgrywkach taka sytuacja miała miejsce dwa razy. W pierwszym meczu, jaki poprowadził w obecnym sezonie Marciniak pokazał ją zawodnikowi FC Porto, Mehidowi Taremiemu.
Druga taka sytuacja miała miejsce w fazie pucharowej. Co ciekawe ponownie ukarany nią został zawodnik „Smoków”. Tym razem był to Brazylijczyk Pepe. Żaden z nich nie otrzymał bezpośredniej czerwonej kartki. Taka sytuacja miała miejsce raz. Otrzymał ją ówczesny stoper Benficy, Lisnadro Lopez w debiutanckim sezonie Polaka w Lidze Mistrzów (Monaco-Benfica).
Można więc założyć, że Polski sędzia raczej nie wyciągnie tzw. asa kier z kieszeni lub zrobi to raz. Szanse na to, by zrobił to dwukrotnie są niewielkie. W zakładach bukmacherskich STS można między innymi wytypować, czy polski arbiter pokaże czerwoną kartkę w starciu finałowym. Kurs na to, że ją pokaże wynosi 4.25.
Karnych wielu nie było
Polski arbiter nie dyktował często rzutów karnych. Taka sytuacja miała miejsce 19 razy. Co ciekawe ich liczba, prawie za każdym razem, sukcesywnie rośnie. Gdyby nie spadek ich ilość w sezonie 2020/2021, to tendencja cały czas byłaby wzrostowa. Niemniej Marciniak średnio w prawie co drugim spotkaniu wskazuje na „wapno”.
W tym sezonie na siedem swoich występów dyktował „jedenastki” cztery razy. Pierwsza została podyktowana po zagraniu ręką przez Mario Hermoso w rywalizacji Atletico z Porto. Kolejna to rzut karny dla Milanu po faulu na Sandro Tonalim jednego z graczy Dinama Zagrzeb.
Ostatnie dwa rzuty karne Marciniak podyktował we włoskim ćwierćfinale. Naprzeciw siebie stanęły Napoli i Milan. Pierwszego zmarnował Oliver Giroud, a sędzia z Płocka podyktował go za faul. Kolejny to zagranie ręką jednego z zawodników „Rossonerich”. Tym razem zmarnował go Chwicza Kwaraczelia. W zakładach bukmacherskich STS można także wytypować, czy Marciniak wskaże na „wapno”. Szanse na to, że tak się stanie wynoszą 2.75.
Kolejny wielki mecz Marciniaka
42-latek z Płocka od wielu lat jest jednym z najlepszych sędziów piłkarskich na świecie. Ma za sobą wiele meczów Ligi Mistrzów, spotkania w ramach Ligi Europy, a także prowadzone spotkania na mistrzostwach świata czy Europy, a przede wszystkim finał mistrzostw świata.
Poza tym ma na swoim koncie ogrom spotkań ligowych. Nie tylko mowa o lidze polskiej, ale i zagranicznych, jak choćby Grecja. Marciniak nie raz udowadniał w swojej karierze, że potrafi świetnie zarządzać meczem. Polak trzyma nerwy na wodzy. Potrafi utemperować nawet najbardziej „ognistych” graczy.
Niewielu w historii
Nie ma więc chyba przypadku w tym, że Marciniak został wybrany na sędziego głównego finału Ligi Mistrzów. Patrząc jednak z drugiej strony, nie było za wiele sytuacji, gdy ktoś miał poprowadzić dwa najważniejsze spotkania w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 2016 roku, gdy arbitrem rywalizacji Atletico – Bayern w półfinale, oraz w finałowych derbach Madrytu poprowadził Anglik, Mark Clattenburg. W dodatku ten kilka tygodni później został wyznaczony do poprowadzenia finału mistrzostw Europy między Portugalią i Francją.
Marciniak więc pobił jego wynik, a także pokonał innego Anglika, Howarda Webba. Ten w jednym sezonie sędziował finały Ligi Mistrzów i mistrzostw świata (w 2010 roku). Polak dołożył do tego wszystkiego jeszcze półfinał. Trudno więc nie oceniać go pozytywnie.