Puchary krajowe to często wspaniała okazja dla drużyn z niższych lig i mniejszych miejscowości, by mieć swoje pięć minut i utrzeć nosa wyżej notowanym rywalom. STS Puchar Polski nie jest wyjątkiem — w historii rozgrywek niejednokrotnie byliśmy świadkami wielu niespodzianek, a nawet sensacji, które sprawiają, że te rozgrywki cieszą się nieustannie sporym zainteresowaniem. Oto przykłady największych niespodzianek, jakie oglądaliśmy w historii Pucharze Polski.
Puchar Tysiąca Drużyn, bo tak też nazywany jest puchar, który od sezonu 2025/26 oficjalnie nosi nazwę STS Pucharu Polski, ze swej natury ma prokurować niespodzianki, a dla niżej notowanych zespołów jest czasem jedyną szansą w sezonie by sprawić sensację i zabłysnąć na mapie piłkarskiej Polski. W przeszłości niespodzianek i sensacji nie brakowało, jak będzie w najnowszej edycji STS Pucharu Polski?
“Biała Gwiazda” okrężną drogą na szczyt
Nie ulega wątpliwości, że ostatnio najszerszym echem odbiło się wywalczenie Pucharu Polski przez Wisłę Kraków w 2024 r. Jeszcze kilka lat wcześniej nie byłoby to uznawane za zbyt duże wydarzenie ze względu na status klubu ze stolicy Małopolski. Jak jednak wiadomo, “Biała Gwiazda” od kilku lat gra w I lidze i zawsze wywalczenie pucharu krajowego przez zespół z zaplecza Ekstraklasy należy uznawać za mały błąd w Matrixie. Drabinka ułożyła się dla Wisły na tyle korzystnie, że trafiła na wyżej notowaną ekipę dopiero w ćwierćfinale – był nią Widzew Łódź, z którym udało się rozprawić po dogrywce. W półfinale krakowianie byli lepsi od Piasta Gliwice, a finał z Pogonią Szczecin miał iście dramatyczny przebieg, bo “Biała Gwiazda” doprowadziła do remisu w 9. minucie doliczonego czasu gry, a następnie zwyciężyła po dogrywce za sprawą niezawodnego Angela Rodado. Tym samym drużyna spoza Ekstraklasy zdobyła Puchar Polski po raz pierwszy od 1996 r., kiedy dokonał tego Ruch Chorzów.
Trzecioligowiec w półfinale, drugoligowiec triumfuje
Warto zatrzymać się na chwilę nad sezonem 1995/96, w którym “Niebiescy” występujący na drugim poziomie rozgrywkowym sięgnęli po Puchar Polski. Ich finałowy rywal, GKS Bełchatów zapewnił sobie utrzymanie w Ekstraklasie w samej końcówce sezonu, tak więc oba zespoły znajdowały się wówczas w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Samo starcie finałowe rozgrywane na stadionie Polonii Warszawa nie porywało poziomem i długo zanosiło się na bezbramkowy remis i dogrywkę. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Dariusz Gęsior, który bramką z rzutu wolnego zapewnił ekipie z Chorzowa cenne trofeum. Warty odnotowania jest też fakt, że w tym samym sezonie do półfinału dotarła III-ligowa Pogoń Oleśnica, która po drodze do tego etapu wyeliminowała m.in. Lech Poznań i Górnik Zabrze.
“Stara Dama” na stadionie trzecioligowca
Poza Wisłą Kraków i Ruchem Chorzów kibice w Polsce jeszcze trzykrotnie oglądali zespoły spoza Ekstraklasy wznoszące Puchar Polski. Do tego elitarnego, a zarazem sensacyjnego grona należą: Stal Rzeszów (1975), Lechia Gdańsk (1983) i Miedź Legnica (1992). Edycja wygrana przez rzeszowian miała dość szczególny charakter, bo ich rywalami w finale były… rezerwy ROW-u Rybnik. Z kolei Lechia sięgnęła po puchar jako trzecioligowiec, co również zasługuje na wielkie uznanie. Triumfatorzy Pucharu Polski tradycyjnie awansowali do rozgrywek europejskich, co prowadziło do nietypowych sytuacji. W nagrodę za zdobycie trofeum w sezonie 1983/84 trzecioligowa Lechia mogła rywalizować z Juventusem, a niecałą dekadę później Miedź stanęła do walki z AS Monaco. Gdańszczanie zostali pozostawieni bez złudzeń (2-10 w dwumeczu), ale ekipa z Legnicy powalczyła, bo przegrała z francuskim klubem tylko 0-1!
Sensacyjny skład ćwierćfinałów
Jeśli wrócimy pamięcią do najnowszych czasów, to bez wątpienia najbardziej wyróżnia się sezon 2022/23, kiedy Puchar Polski był jedną wielką sensacją. Trudno inaczej nazwać fakt, że w ćwierćfinałach znaleźli się przedstawiciele… czterech klas rozgrywkowych — od Ekstraklasy aż po trzecią ligę! Najniżej notowanym zespołem w czołowej ósemce była Lechia Zielona Góra, która była w stanie wygrać z Jagiellonią Białystok i Radomiakiem Radom. Niemniej zaskakująca była obecność na tej fazie rozgrywek aż trzech zespołów z II ligi: Motoru Lublin, KKS-u Kalisz i Pogoni Siedlce. Rachunek jest zatem prosty — połowę ćwierćfinalistów stanowiły drużyny z trzeciego i czwartego poziomu rozgrywkowego w Polsce. Dla KKS-u Kalisz sen trwał dalej, bo rozgromił Śląsk Wrocław 3:0 i awansował do najlepszej czwórki rozgrywek! Tam jednak minimalnie lepsza (1:0) okazała się Legia Warszawa, która później wygrała także w finale z Rakowem Częstochowa po serii rzutów karnych.
Polegać jak na Zawiszy
Spośród triumfatorów Pucharu Polski w XXI wieku rzuca się w oczy Zawisza Bydgoszcz, który sięgnął po to trofeum w 2014 r. Dzieje się tak dlatego, że klub od dłuższego czasu zniknął z piłkarskiej mapy Polski i próbuje wrócić na szczyt (obecnie występuje w III lidze). Wspomnienie z 2014 r. z pewnością poprawia nastrój kibicom z Bydgoszczy – Zawisza był wtedy beniaminkiem Ekstraklasy i z pewnością przed sezonem niewiele osób typowało go na walkę o jakiekolwiek trofeum. Bydgoszczanie byli jednak w stanie wyeliminować takie zespoły, jak Górnik Zabrze czy Jagiellonia Białystok i awansować do wielkiego finału na Stadionie Narodowym. Tam nie oglądaliśmy zbyt porywającego widowiska, bo w meczu z Zagłębiem Lubin przez 120 minut gry nie padła ani jedna bramka. Zawisza triumfował jednak po serii rzutów karnych i zdobył tym samym jak dotąd jedyny w swojej historii STS Puchar Polski.
Kolejne sensacje przed nami?
Choć wspominamy tylko o największych niespodziankach w kluczowych rundach STS Pucharu Polski, to warto pamiętać, że praktycznie na każdym etapie możemy być świadkami sensacyjnych rozstrzygnięć. Nie bez znaczenia jest fakt, że w II rundzie Pucharu Polski zespoły z niższych lig mają przywilej grania na własnym stadionie, co czasami dodatkowo pomaga im w osiąganiu dobrych wyników, takich jak np. wygrana Resovii z Lechem w ubiegłym sezonie. Możemy być zatem pewni, że na każdym kroku rywalizacji o Puchar Polski może nas czekać coś niezwykłego!