Za nami słodko-gorzki wieczór w Paryżu podczas gali UFC Fight Night w Accor Arenie. Z Polaków zwycięstwo odniósł tylko Robert Bryczek, który w trzeciej rundzie efektownie znokautował Tavaresa. Niestety już w pierwszej rundzie przez TKO przegrał Marcin Tybura, a Robert Ruchała na pełnym dystansie przegrał z Williamem Gomisem, notując nieudany debiut w UFC. Czas na krótkie podsumowanie występów polskich fighterów w Paryżu.
Robert Bryczek z premierowym zwycięstwem w UFC. Efektowne zakończenie w Paryżu
W swojej drugiej walce w organizacji Robert Bryczek (18-6-0, 12 KO, 1 Sub) odniósł pierwsze zwycięstwo. Na gali UFC Fight Night w Accor Arenie w Paryżu mierzył się z Amerykaninem Bradem Tavaresem (21-11-0, 5 KO, 2 Sub), który z UFC związany jest od kilkunastu lat. Doświadczenie było po stronie Tavaresa, jednak Polak pokazał się z fantastycznej strony.
Robert Bryczek zaczął aktywnie i od pierwszej rundy wywierał presję na rywala. Jednocześnie umiejętnie bronił się przed jego atakami. Po jednym z lewych rywal padł na deski, jednak Tavares się jeszcze wybronił. W drugiej rundzie walka się nieco uspokoiła. Amerykanin szukał obaleń, jednak wciąż walkę kontrolował Robert Bryczek. Po dwóch rundach to on prowadził na kartach sędziowskich. Decydująca była trzecia runda. W niej Polak poszedł za ciosem. Tavares próbował obalenia, ale się nie udało. Bryczek to wykorzystał. Wyprowadził serię mocnych ciosów, po których Amerykanin przykucnął na macie. Wtedy Polak zasypał go gradem ciosów i sędzia przytomnie przerwał pojedynek, ratując Tavaresa przed brutalnym nokautem. Robert Bryczek odniósł efektowne zwycięstwo w UFC po powrocie do klatki po ponad 1,5 roku. Wówczas w lutym 2024 roku przegrał przez decyzję z Ihorem Potierią.
Błyskawiczna i bolena porażka Tybury
Niestety Marcin Tybura (27-10-0, 10 KO, 7 Sub) nie poszedł za ciosem i nie odniósł trzeciego zwycięstwa z rzędu w wadze ciężkiej organizacji UFC. Kilka miesięcy temu w marcu na pełnym dystansie był lepszy od Micka Parkina i poprawił swoje notowania. W Accor Arenie jego rywalem był debiutujący w organizacji Chorwat Ante Delija (26-6-0, 12 KO, 6 Sub), który znany jest z umiejętności bokserskich i silnego ciosu. Szybko to udowodnił. Od razu przejął inicjatywę i zasypywał Polaka ciosami. W pewnym momencie Marcin Tybura poszedł po klincz i uspokoił nieco walkę, szukając obalenia. Rywal się oswobodził i ponowił atak. Tym razem skutecznie. Polak padł na matę, a tam Delija dopełnił formalności. Sędzia przerwał pojedynek w obawie o zdrowie naszego fightera, a walka zakończyła się już w pierwszej rundzie.
Nieudany debiut Ruchały w UFC
Nie tak swój debiut w organizacji UFC wyobrażał sobie Robert Ruchała (11-2-0, 3 KO, 3 Sub). Na gali w Paryżu wyszedł do oktagonu z faworytem gospodarzy Williamem Gomisem (15-3-0, 7 KO, 1 Sub). Trzeba przyznać, że Polak na start dostał bardzo mocnego przeciwnika. Od początku w oktagonie było widać przewagę doświadczenia Gomisa, który umiejętnie stopował zapędy Polaka. Francuz dominował w stójce i umiejętnie bronił się przed obaleniami. Robert Ruchała dwukrotnie sprowadzał rywala na dłużej na matę, jednak w tej płaszczyźnie nie zadał decydującego ciosu i był daleko od zapięcia techniki kończącej. Na koniec walki efektowne sprowadzenie zastosował jednak Gomis, czym przypieczętował swoją przewagę na kartach sędziowskich.
W trzeciej rundzie odżyły nadzieje. Polak trafił wysokim kopnięciem i rywal był przez moment naruszony. Niestety Francuz szybko wyprowadził kontrę. Z każdą upływającą minutą po Robercie Ruchale było widać narastające zmęczenie. Ostatecznie walka potrwała na pełnym dystansie. Jednogłośną decyzją sędziów wygrał Gomis (2 x 30-27, 29-28). Robert Ruchała zaczął przygodę z UFC od porażki i już niedługo poznamy dalsze plany organizacji wobec polskiego fightera.