Marcin Tybura w sobotę, 22 lipca zmierzy się w Londynie podczas UFC Fight Night 224 z Tomem Aspinallem. Dla Polaka to dobra okazja, by powiększyć serię bez porażki do trzech pojedynków.
Nie jest faworytem
Seria polskiego zawodnika mogła być zdecydowanie dłuższa. Wszystko jednak „zepsuł” pojedynek z października 2021 roku. Wówczas Tybura musiał uznać wyższość Alexandera Volkova. Polak przegrał decyzją sędziów. Był to zresztą niezwykle pechowy dzień dla polskiego MMA. Na tej samej gali przegrał też Jan Błachowicz z Gloverem Teixeirą.
Tym razem „Tybur” nie zamierza pozwolić rywalowi na nazbyt wiele. Spodziewać się jednak można walki na pełnym dystansie 15 minut. Ostatnie dwie walki Tybury kończyły się decyzjami. Czas jednak nie będzie kluczowy, a zwycięstwo. Szczególnie że „Tybur” jest pewny swego.
Pojedynek wagi ciężkiej, zdaniem ekspertów, powinien wygrać Tom Aspinall. Jego porażka byłaby sporym zaskoczeniem. Tybura podkreśla w wywiadach, że to na jego przeciwniku spoczywa większa presja. Można więc się spodziewać, że 37-latek wejdzie do oktagonu naładowany i pełny energii, a przede wszystkim głodny zwycięstwa.
Wszystkie oczy na nich
Pojedynek Tybura – Aspinall jest main eventem UFC Fight Night 224 w Londynie, która odbędzie się 22 lipca. Z polskiej perspektywy jest to zdecydowanie najciekawsze zestawienie, które będzie emocjonować kibiców. Nie oznacza to jednak, że gala zorganizowana w stolicy Anglii nie będzie miała innych, ciekawych akcentów.
Co-main Eventem będzie choćby rywalizacja kobiet między Molly McCann i Juliją Stoliarenką. Interesujący będzie także pojedynek Paula Craiga z Andre Munizem, szczególnie że ten pierwszy do walki musiał zbijać wagę do kategorii średniej.