To nie był miły powrót do grania w NBA. Jeremy Sochan rzucił tylko dwa punkty w meczu z Toronto, a San Antonio doznało bolesnej porażki z Raptors. Jakby tego było mało, reprezentant Polski doznał urazu barku, dlatego na parkiecie spędził niecałe 10 minut.
Sochan opuścił ostatni mecz z Minnesotą Timberwolves z powodu choroby. Infekcję jednak szybko udało się pokonać i reprezentant Polski ponownie znalazł się w pierwszej piątce. San Antonio u siebie grało z Toronto Raptors i tylko pierwsza kwarta była wyrównana. W pozostałych częściach meczu kanadyjski zespół wręcz zmasakrował rywali, ostatecznie wygrywając 143:100.
Nie tylko to mogło zmartwić polskich kibiców Spurs. Sochan rzucił tylko dwa punkty i miał dwie zbiórki. Na parkiecie spędził jednak rekordowo, jak na siebie mało czasu, bowiem 9 min i 49 sekund. Jak się okazało po meczu była to decyzja sztabu szkoleniowego San Antonio. Podczas jednej z zasłon Sochan oberwał w bark i trenerzy nie chcieli ryzykować poważnego urazu. Polski koszykarz przejdzie zapewne badania i mamy nadzieję, że udało mu się uchronić przed poważniejszą kontuzją
Spurs mimo dotkliwej porażki nadal mają dodatni bilans w Konferencji Zachodniej NBA (5:3). Następny mecz San Antonio zagra już z piątku na sobotę (01:00 czasu polskiego), a przeciwnikami będą Los Angeles Clippers.