Jagiellonia Białystok długo nie mogła znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza mołdawskiego Petrocub. W końcu się udało i na przestrzeni trzech minut dublet ustrzelił napastnik Afimico Pululu. Dzięki temu mistrzowie Polski odnieśli drugie zwycięstwo w tegorocznej Ligi Konferencji. Mają komplet punktów i wyraźnie zbliżyli się do historycznego awansu do fazy pucharowej rozgrywek.
Dominacja od początku do końca
Przed trzema tygodniami Jagiellonia Białystok sprawiła sensację i wygrała na wyjeździe 2:1 z FC Kopenhagą. W drugiej kolejce fazy ligowej Ligi Konferencji czekał na nią teoretycznie łatwiejszy rywal. Białostoczanie przed własną publicznością mierzyli się z Petrocub z Mołdawii. Byli faworytami i od początku meczu to oni dominowali na murawie. Do przerwy jednak nie znaleźli sposobu na pokonanie bramkarza rywali. Było 0:0.
Na pierwszą bramkę w tym meczu musieliśmy czekać aż do 69. minuty. Dobrze w polu karnym zachował się Taras Romanczuk i zagrał wzdłuż linii. Tam do piłki dopadł Afimico Pululu i efektownym strzałem piętą pokonał bramkarza. Było 1:0.
Nie minęły trzy minuty, a Stadion Miejski w Białymstoku eksplodował po raz drugi. Tym razem w pole karne dogrywał Villar Miki, a Pululu popisał się pięknym uderzeniem pod poprzeczkę.
Nic dziwnego, że gdy schodził kilka minut przed końcem spotkania, to żegnały go owację na stojąco. Zapewnił Jagiellonii drugie zwycięstwo w Lidze Konferencji. Na przestrzeni całego meczu rywal nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę. To najlepiej potwierdza dominację gospodarzy.
Jagiellonia Białystok – Petrocub 2:0 (0:0)
Za dwa tygodnie mecz z Molde
Po dwóch kolejkach fazy ligowej Ligi Konferencji Jagiellonia Białystok ma komplet punktów. Dzięki temu zbliża się do awansu do fazy pucharowej. W trzeciej kolejce czeka ją kolejne wyzwanie. Ponownie u siebie zagrają z norweskim FK Molde. Spotkanie zaplanowano na 7 listopada i to rywale wydają się być nieznacznymi faworytami. Mistrz Polski pokazał jednak, że stać go na walkę o punkty z renomowanymi drużynami. Z pewnością będzie chciał powetować sobie porażkę w eliminacjach Ligi Mistrzów z innym zespołem z Norwegii, czyli z Bodo/Glimt.