8 czerwca 2010 roku Polska przegrała z Hiszpanią 0:6. Dokładnie 12 lat później reprezentacja znów stracił sześć goli. Po pierwszej połowie w meczu z Belgią, która dawała jeszcze nadzieje na korzystny wynik, druga obnażyła wszystkie słabości biało-czerwonych. Jest o czym myśleć.
To, że Belgia jest wielkim faworytem, wiedział każdy. Tylko niepoprawni optymiście wierzyli w wygraną w Brukseli. Pierwsza połowa z jednej strony nie zaskakiwała i zaskakiwała. Belgia prowadziła grę, miała przewagę i łatwość w rozegraniu. Ale Polska dzielnie się broniła i szukała okazji do kontr. W końcu biało-czerwoni rozegrali szybką i kombinacyjną akcję, której zwieńczeniem było podanie Sebastiana Szymańskiego do Roberta Lewandowskiego. „Lewy” nie miał problemów z pokonaniem belgijskiego bramkarza. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się prowadzeniem licznie dopingowanych biało-czerwonych, błąd obrony wykorzystał Axel Witsel. 1:1 to jednak nie był zły wynik, zwłaszcza wobec tego, co działo się w drugiej połowie.
Katastrofa zaczęła się w momencie, gdy z boiska miał zejść Lewandowski. Zanim to się stało, kapitan fatalnie podał rywalom, a ci strzelili na 2:1. A potem… lawina ruszyła. Gospodarze nabrali pewności siebie i zaczęli się bawić na boisku. W niespełna 20 minut zaaplikowali jeszcze cztery gole, a dobrze spisujący się w bramce Bartłomiej Drągowski był bezradny przy kapitalnych strzałach rywali.
Ostatni raz tak bolesną lekcję Polska dostała 12 lat temu od Hiszpanii, która została potem mistrzem świata.
Selekcjoner Czesław Michniewicz, jak i kadrowicze mają o czym myśleć i co analizować. Przed biało-czerwonymi jeszcze mecze z Holandią i Belgią w Lidze Narodów, a w dalszej perspektywie z Argentyną, która ma podobny potencjał, co Belgia. Trzeba wymyślić sposób, by takie piłkarskie lanie już się nie powtórzyło.
Belgowie wykorzystali każdy nasz błąd, każde złe ustawienie taktyczne. Sił starczyło nam na 60 minut, potem już tego zabrakło i tych sytuacji było naprawdę dużo.
Robert Lewandowski
Czesław Michniewicz z pewnością miał problemy, żeby zasnąć, bo jest co analizować. Selekcjoner szeroko opowiadał o tym meczu: „Przykry wieczór dla nas. Powiedziałem w szatni zawodnikom, że ten mecz będzie długo siedział w naszych głowach, ale musimy zrobić też coś, by zapamiętać elementy, w których momentami nieźle sobie radziliśmy. Ale też zapamiętać, jak prezentował się przeciwnik na światowym poziomie. Musimy w tę stronę podążać. Nie chcemy ograniczać się do przeszkadzania i to było dziś widoczne. Stąd taki wynik. W drugiej połowie zabrakło wielu elementów. Po stracie drugiego gola chcieliśmy odrobić tę stratę, zaczęliśmy się mocniej odkrywać, co sprawiło, że rywale mieli znacznie więcej miejsca. Wcześniej tak nie było. Po zdobyciu drugiej bramki Belgowie zaczęli grać szybciej, a niektórym naszym piłkarzom z upływem minut brakował sił, dynamiki, pojawiły się proste błędy i to napędzało” – tłumaczył selekcjoner reprezentacji Polski, który nie ma zbyt wiele czasu, by pozbierać drużynę po takiej porażce. 11 czerwca Polska zagra na wyjeździe z Holandią.
Belgia – Polska 6:1 (1:1)
Bramki: Witsel (42), De Bruyne (58), Trossard (73 i 81), Dendoncker (84), Openda (90) – Lewandowski (28)
POLSKA:
Drągowski – Gumny, Glik, Bednarek, Puchacz (46. Bereszyński) – J. Kamiński (82. Zalewski), Krychowiak (46. D. Szymański), Żurkowski, S. Szymański (66. Cash) – Zieliński – Lewandowski (69. Buksa).