Nie każdy reprezentant Polski od początku był traktowany jako potencjalny kadrowicz. Kultury świata w coraz większym stopniu przenikają się, a ludzie przenoszą się z jednej strony globu na drugi. Wszystko się miesza, a to sprawia, że coraz więcej osób ma mieszane korzenie. Nie są związani tylko z jednym państwem, krajem czy narodem. Tyczy się to także futbolu oraz reprezentacji Polski. Którzy piłkarze zostali naturalizowani? A którzy dopiero przypomnieli sobie o „biało-czerwonych” korzeniach?
Kto może zostać reprezentantem Polski?
Sprawa wydaje się dość oczywista, ale odpowiedź na to pytanie nie jest aż tak ogólna, jakby się mogło wydawać. Reprezentantem Polski nie musi być bowiem Polak. Aby zagrać z orłem na piersi trzeba mieć obywatelstwo polskie, a więc w tej kwestii liczy się tylko wymóg formalny, nieemocjonalny czy tożsamościowy. Jeśli polskie obywatelstwo otrzyma przypadkowy piłkarz z Australii czy Madagaskaru, będzie mógł otrzymać powołanie. Tak stanowią przepisy.
To samo tyczy się różnych mniejszości etnicznych zamieszkujących Polskę. Przecież obywatelami tego kraju są również osoby narodowości śląskiej (formalnie nieuznawanej, choć najliczniejszej ze wszystkich), kaszubskiej czy łemkowskiej. Obywatelami są również przedstawiciele mniejszości narodowych, np. niemieckiej czy ukraińskiej. Oni także mogą zagrać w reprezentacji Polski.
Reprezentanci Polski, którzy zostali naturalizowani
Co to jest naturalizacja?
Mianem naturalizacji określa się sytuację, kiedy obywatelstwo danego państwa otrzymuje osoba pierwotnie z nim nie związana, tj. cudzoziemiec. Często są to osoby będące imigrantami zarobkowymi, czasem też uchodźcy. Jak najbardziej możliwe są również sytuacje, w których obcokrajowiec chce otrzymać obywatelstwo, ponieważ zaczyna czuć więź z konkretnym państwem, krajem czy nacją. Zaczyna się z nimi identyfikować oraz utożsamiać. Jakie przypadki naturalizacji poznała piłkarska reprezentacja Polski?
Jerzy BUŁANOW – 22 mecze w kadrze w latach 1922-35
Mało kto jest dziś świadomy istnienia takiego piłkarza, jak Bułanow. Tymczasem to właśnie urodzony w Moskwie Rosjanin był pierwszym piłkarzem, który nie miał z Polską nic wspólnego, a jednak dla niej zagrał. Urodził się w 1903 roku, ale po zakończeniu I wojny światowej wraz z rodziną uciekł przed władzą bolszewików właśnie nad Wisłę. Szybko zaczął uczyć się polskiego, ożenił się z Polką i mocno zaczął identyfikować się z krajem.
Bułanow – a także jego bracia – od razu poczuł dryg do gry w piłkę. Przez 14 lat był bardzo istotną postacią Polonii Warszawa, ale to jeszcze grając w barwach stołecznej Korony otrzymał powołanie na spotkanie reprezentacji z Rumunią. Na wyjazdowy mecz pojechał… bez polskiego paszportu, formalnie jako obywatel Rosji. Przed granicą ktoś na szybko wcisnął mu do ręki dokumenty Stefana Popieli z Cracovii, dzięki czemu ten przeszedł kontrolę. W spotkaniu zagrał, ale na kolejne powołanie czekał… 6 lat, co było prawdopodobnie spowodowane tym, że Polski Związek Piłki Nożnej odkrył, iż Bułanow jest Rosjaninem. Ten jednak identyfikował się z Polską i czuł się Polakiem. Nawet zmienił imię, bo początkowo był nie Jerzym, a Georgijem. Gdy jednak zaczął otrzymywać kolejne powołania, stał się istotną częścią kadry “biało-czerwonych”.
Emmanuel OLISADEBE – 25 meczów w kadrze w latach 2000-04
Mówisz naturalizowany Polak, myślisz Olisadebe. To właśnie ten zawodnik przez wielu (nieznających Bułanowa) jest uznawany za pierwszego reprezentanta, który pierwotnie nie miał z polskim państwem nic wspólnego. W kadrze grał krótko, a trafił tam za sprawą selekcjonera Jerzego Engela, który nigeryjskiego napastnika chciał wykorzystać do wywalczenia awansu na mistrzostwa świata w 2002 roku. Obaj panowie znali się z czasów Polonii Warszawa, gdzie Olisadebe spisywał się naprawdę dobrze. Uruchomiono przyspieszony tryb nadawania obywatelstwa i snajper mógł ruszać na boisko.
Strzelanie w kadrze zaczął już w debiucie, gdy 16 sierpnia 2000 roku “biało-czerwoni” zremisowali 1:1 z Rumunią. Olisadebe w eliminacjach zdobył 8 z 25 goli strzelonych przez Polskę. Na nieudanym dla reprezentacji mundialu raz trafił do siatki, w meczu o honor z USA, gdy pokonał amerykańskiego golkipera już w 3. minucie. Stał się przy okazji najszybszym polskim strzelcem gola w historii mistrzostw świata! Nad Wisłą wiele osób nie akceptowało go i traktowało w rasistowski sposób. W Nigerii natomiast był bohaterem, któremu udało się wyrwać z biedy i osiągnąć coś w życiu. Po mundialu jego forma strzelecka wyraźnie spadła. Po raz ostatni zagrał z orłem na piersi w 2004 roku i do Polski już nigdy nie wrócił, bo Polonię opuścił już w 2001.
Roger GUERREIRO – 25 meczów w kadrze w latach 2008-11
Przypadek niemalże identyczny do Olisadebe, nawet liczba spotkań taka sama. Tyle że Guerreiro był rzecz jasna Brazylijczykiem i grał nie w Polonii, ale w Legii Warszawa. Przybył do Polski w 2006 roku i przede wszystkim w sezonie 2007/08, pod wodzą trenera Jana Urbana, zaczął błyszczeć. Okazało się, że od jakiegoś czasu trwają rozmowy między PZPN-em a ministerstwem w sprawie przyznania mu polskiego obywatelstwa. Jego wielkim zwolennikiem był selekcjoner Leo Beenhakker, który widział Rogera w kadrze na mistrzostwa Europy – pierwsze w historii Polski.
Brazylijczyk zadebiutował w reprezentacji tuż przed czempionatem. Jak i w 2002 roku, tak i w 2008 kompletnie jej ten turniej nie wyszedł. Guerreiro wpisał się na listę strzelców w meczu z Austrią. Był wtedy na spalonym, ale sędziowie tego nie zauważyli, dzięki czemu Brazylijczyk zdobył pierwszego gola Polski w historii Euro. W kadrze grał do końca 2009 roku. Dwa lata później zaliczył w niej co prawda jeszcze krótki epizod, ale to było już na tyle. W 2009 roku opuścił Legię i nigdy nad Wisłę nie wrócił.
Taras ROMANCZUK – 1 mecz w kadrze w 2018 roku
Z racji tego, że ukraińskich imigrantów jest w Polsce coraz więcej, takie przypadki jak Romanczuk będą pewnie w reprezentacji powszechniejsze. Warto co prawda podkreślić, że babcia piłkarza urodziła się we Włodawie, ale jest to miejscowość przylegająca dziś do granicy z Ukrainą, więc nie do końca wiadomo, jak ten fakt należy w kontekście korzeni narodowych zawodnika interpretować. Tak czy siak, Taras Romanczuk był Ukraińcem, który w wieku 22 lat trafił do Polski. Dzisiejszy prezes PZPN-u Cezary Kulesza ściągnął go potem do Jagiellonii Białystok, gdzie ten do dziś jest podstawowym piłkarzem.
W sezonie 2017/18 prezentował bardzo wysoką formę, więc zainteresował się nim Adam Nawałka. Romanczuk starał się o polskie obywatelstwo i otrzymał je 16 marca 2018, jednocześnie zrzekając się obywatelstwa ukraińskiego. W reprezentacji zagrał kilkanaście dni później, z Koreą Południową. Dostał nieco ponad godzinę i… więcej już na boisko w kadrze nie wybiegł.
Reprezentanci, którzy mieli polskie korzenie
Zdecydowana większość zawodników, którzy zostali wzięci do reprezentacji “z zewnątrz”, miała jakieś polskie korzenie. Najczęściej chodziło o polskich rodziców bądź dziadków. Niektórzy też urodzili się na terenie Polski, ale wraz z rodziną wyemigrowali za chlebem w młodym wieku. Najwięcej do kadry trafiło ich za czasów Franciszka Smudy, przygotowującego zespół na domowe Euro w 2012 roku. Z racji tego, że większość z nich się nie sprawdziła, a kilku było dość problemowych, przylgnęło do nich pejoratywne określenie “farbowanych lisów”. Reprezentanci, którzy mieli polskie korzenie, to:
Sebastian TYRAŁA
Urodzony w Raciborzu zawodnik mając 1,5 roku wyemigrował z rodziną do Niemiec. Szkolił się w Borussii Dortmund. Zagrał w niej nawet kilka meczów w seniorach. Reprezentował młodzieżowe kadry naszych zachodnich sąsiadów, ale potem trafił do polskiej drużyny U-21. Wcześniej odmówił przyjęcia powołania do kadry Niemiec w tej kategorii wiekowej. W seniorskiej drużynie Polski wystąpił tylko raz, za ery Leo Beenhakkera.
Ludovic OBRANIAK
Czuje się tak samo Francuzem, jak i Polakiem. Jego dziadek Zygmunt pochodził z Wielkopolski, ale wyemigrował do Francji. Tam też urodził się Obraniak, który zadebiutował w kadrze Polski w jednym z ostatnich meczów za selekcjonera Beenkahhera. Później był etatowym reprezentantem u Franciszka Smudy i trzeba przyznać, że prezentował się przyzwoicie. Łącznie w biało-czerwonej koszulce zagrał 34 razy, ostatni raz za Adama Nawałki. Występów mogłoby być pewnie więcej, ale Obraniak pokłócił się z trenerem Waldemarem Fornalikiem. Piłkarz twierdził, że nie traktowano go z należytym szacunkiem.
Adam MATUSZCZYK
Choć trafił do kadry za Smudy, nikt wielkich problemów mu nie robił. Matuszczyk urodził się w Gliwicach, ale jak wielu Ślązaków wyemigrował z rodziną do Niemiec. Wychował się tam, ale nie miał wątpliwości, który kraj chce reprezentować. Posiada podwójne obywatelstwo, a w Niemczech funkcjonuje pod nazwiskiem “Matuschyk”.
Sebastian BOENISCH
Pochodził z rodziny Ślązaków, których dotknęła wojenna zawierucha i przesuwanie się granic administracyjnych w regionie. Jego prababcia samotnie wychowywała szóstkę dzieci, bo jej mąż nie wrócił z wojny. Polskie władze wywarły na niej presję zmiany nazwiska z Boenisch na Pniowska, gdyż lokalny oryginał brzmiał zbyt niemiecko. Eleonora została jednak w Gliwicach, gdzie kilka pokoleń później przyszedł na świat Sebastian. Kiedy przyszły piłkarz miał rok, wraz z rodziną skorzystał z okazji i wyprowadził się do Niemiec, gdzie wrócił do prawdziwego nazwiska. Reprezentował młodzieżówki niemieckie, nieźle się zapowiadał, ale ostatecznie wybrał grę dla Polski. Początek miał świetny, ale szybko okazało się, że Boenisch jednak nie jest tak dobry, jak się wydawało. Licznik jego występów w kadrze zatrzymał się na 14.
Eugen POLANSKI
Jak u Boenischa, z powołaniem Polanskiego nie było problemu, bo piłkarz urodził się w Zagłębiu Dąbrowskim, konkretnie w Sosnowcu. Od 3. roku życia mieszkał jednak w Niemczech i od początku kariery deklarował chęć gry dla ich reprezentacji. Szło mu zresztą dobrze, bo regularnie reprezentował poszczególne kadry młodzieżowe, bywał w nich nawet kapitanem. Mniej więcej rok przed debiutem w Polsce Polanski zarzekał się, że w tamtej chwili nie wyobraża sobie gry dla “biało-czerwonych”. Szybko jednak zrozumiał, że mimo regularnych występów w Bundeslidze Joachim Loew nie zaprosi go na zgrupowanie. Wtedy mu się odwidziało i zagrał dla Polski, łącznie 19 razy. Jego przygodę z reprezentacją zakończył spór z Adamem Nawałką. Nad Wisłą nie cieszy się dobrą renomą.
Damien PERQUIS
Ostatni z zaciągu Franciszka Smudy. W reprezentacji kilka przyzwoitych występów udało mu się zaliczyć (łącznie 14). Także na płaszczyźnie klubowej nie najgorzej radził sobie we Francji. Z Polską łączyła go postać babci, Józefy Bierły, której ojciec pochodził z Wielkopolski.
Thiago CIONEK
Dziś już na kadrę się nie łapie, ale dzięki regularnym występom we Włoszech uzbierał w niej 21 gier.Thiago Rangel Cionek urodził się co prawda w Brazylii, ale jego pełne nazwisko ewidentnie nie jest brazylijskie. Jego pradziadkowie – Cionkowie – mieszkali w okolicach Bielska-Białej i na przełomie XIX i XX wieku wyemigrowali do Kurytyby. Miasto to jest największym ośrodkiem polonii w Brazylii. Sam Cionek Polskę poznał podczas gry w Jagiellonii Białystok. Po trzech latach występów otrzymał obywatelstwo, a po kolejnych trzech Adam Nawałka zaprosił go do reprezentacji.
Matty CASH
Ostatni debiutant w reprezentacji Polski był zarazem graczem “z zewnątrz”. Cash to podstawowy piłkarz Premier League, a droga do polskiej kadry stała dla niego otworem. Jego matka jest bowiem Polką, choć urodziła się już w Anglii. To wszystko za sprawą dziadka Ryszarda Tomaszewskiego, który trafił na Wyspy po II wojnie światowej. Matty Cash do tej pory zagrał w kadrze 2 razy.
Który piłkarz może zagrać dla reprezentacji Polski?
Śledząc zagraniczne rozgrywki, można znaleźć różnych piłkarzy, którzy mają korzenie łączące ich w jakiś sposób z Polską bądź regionami znajdującymi się w Polsce. Kilku z nich gra bądź grało w reprezentacjach innych państw, by wymienić tu np. Lukasa Podolskiego czy Miroslava Klose. A którzy piłkarze dzisiaj mają teoretyczną możliwość występu dla polskiej reprezentacji?
- James TARKOWSKI – środkowy obrońca regularnie gra w Premier League dla Burnley, gdzie dobija do 200 występów. Obecnie co prawda haczy o reprezentację Anglii, ale zagrał dla niej 2 razy w meczach towarzyskich. W teorii więc mógłby zmienić kadrę, choć oczywiście się na to nie zanosi. Dziadek Tarkowskiego był Polakiem, ale sam piłkarz czuje się w pełni Anglikiem
- Adrien HUNOU – napastnik żadnym wybitnym snajperem nie był, ale w Ligue 1 zagrał 124 razy. Jego babcia była Polką, a on sam kilka razy był nad Wisłą. Rok temu zadeklarował chęć gry dla Polski, ale raczej nie ma odpowiedniej jakości, aby do niej trafić. Co ciekawe, Hunou przyznał, że kiedyś mówił trochę po polsku, ale po śmierci babci z czasem zapomniał języka.
- Timothe KOLODZIEJCZAK – sam swoje nazwisko wymawia jako “Kolodziezak”, choć Francuzi wolą uproszczoną wersję “Kolo”. Pokrewieństwo jest wyraźne, bowiem jego ojciec jest Polakiem, a matka Martynikanką (czyli pochodzi z departamentu zamorskiego Francji). Gdy piłkarz miał 15 lat, PZPN złożył mu propozycję gry dla Polski, ale z racji braku obywatelstwa jego ojciec odrzucił ofertę. Kolodziejczak wciąż może jednak zagrać dla “biało-czerwonych”. To ograny w Ligue 1 i La Lidze defensor, z tym że w październiku skończy 31 lat, więc raczej do reprezentacji już nie trafi.
- Thomas KAMINSKI – ojcem bramkarza jest Jacek Kamiński, były reprezentant Polski w siatkówce. Thomas z kolei urodził się w Belgii, gdzie od 2011 roku gra w różnych reprezentacjach. Ma już 29 lat, ale w seniorskiej kadrze “Czerwonych Diabłów” jeszcze nie zadebiutował. Polska mogłaby więc go podkraść, ale szanse są na to małe. Kaminski był na ławce rezerwowych Belgów w ich ostatnim meczu.
- James Thomas “JT” MARCINKOWSKI – amerykański bramkarz, który podobno posiada polski paszport, mógłby zostać powołany do “biało-czerwonej” kadry w każdej chwili. Jest to jednak wątpliwe. Piłkarz gra w MLS i ma za sobą występy w młodzieżówkach USA. Ostatnio w trybie awaryjnym dostał nawet powołanie do seniorskiej kadry, choć na debiut musi jeszcze poczekać.
- Esteban ROLON – ciekawy pomocnik, którego babcia była Polką. Rolon to Argentyńczyk, który od pół roku gra dla słynnego Boca Juniors. W 2017 roku kosztował hiszpańską Malagę 3,5 mln euro. Wystąpił parę razy w LaLiga, także w Serie A, ale na ten moment nic nie wiadomo o jego chęci gry dla Polski. Rolon skończy za niedługo 27 lat.
- Vladimir GOLEMOVIĆ – babcia obrońcy była Polką, która wyszła za Serba, ale na tym jakiekolwiek powiązania Golemovicia z Polską się kończą. 30-letni dziś stoper łapie czasem minuty w lidze greckiej, a w przeszłości pograł trochę we Włoszech. Nigdy nie zagrał w żadnej reprezentacji.
- Vincent KOZIELLO – to bardzo ciekawy piłkarz, po którym swego czasu Francuzi sobie wiele oczekiwali. Jako 20-latek robił furorę w Nicei, ale potem jego rozwój nie poszedł w tym kierunku, w którym wszyscy by sobie życzyli. Jego polskie korzenie widać w nazwisku. Polakiem był jego dziadek, który wyemigrował do Francji.