Niedaleko pada jabłko od jabłoni. To znane przysłowie idealnie pasuje do historii i liczby piłkarzy z polskimi korzeniami grających w lidze niemieckiej. Oto najbardziej znane przykłady takich zawodników.
To, że akurat w Niemczech był i jest wysyp piłkarzy z polskimi korzeniami, nie może dziwić nikogo. W latach 80. I 90., ale również wcześniej i później wiele rodzin ze względów ekonomiczno-politycznych zdecydowało się przekroczyć granicę na Odrze. Dziadkowie i rodzice znajdywali pracę i lepsze życie, a dzieci… lepsze warunki do trenowania piłki nożnej. Tak było i jest, a efektem są zawodnicy, którzy zrobili bardzo dużo dla Bundesligi, a nawet reprezentacji Niemiec. Zrobiliśmy więc krótki przegląd najbardziej znanych graczy zza zachodniej granicy z polskimi korzeniami.
Miroslav Klose czy Lukas Podolski? Który najbardziej znany?
To dwaj najbardziej utytułowani piłkarze, którzy nie tylko błyszczeli w swoich klubach, ale i odnosili sukcesy z reprezentacją Niemiec. Dwaj napastnicy znaczyli bardzo wiele dla naszych zachodnich sąsiadów. Co ciekawe, odbiór ich stosunku do Polski jest kompletnie inny, ale prawda wcale taka nie musi być. Lukas Podolski, czyli popularny „Poldi” urodził się w Gliwicach, w dzielnicy Sośnica, gdzie od lat kibicuje się Górnikowi. Tata Lukasa brał go na mecze do Zabrza i tak też narodziła się miłość do tego klubu. Po latach, będąc u szczytu kariery, Podolski wpadał do Gliwic w odwiedziny do babci. W sezonie 2021/2022 zdecydował się w końcu spełnić swoją obietnicę i zagrać w barwach Górnika, co wywołało euforię wśród kibiców. Podolski to mistrz świata z 2014 roku, brązowy medalista MŚ 2006 i MŚ 2010 oraz srebrny medalista Euro 2008.
Jeszcze lepsze osiągnięcia w reprezentacji Niemiec zanotował Miroslav Klose. Pochodzący z Opola napastnik był niezwykle skuteczny, a jego gole dały wiele radości kibicom reprezentacji. Był moment, w którym wydawało się, że może od dostać powołanie do reprezentacji Polski, ale tak się nie stało, bo obie ze stron nie były zdeterminowane. Klose wyszedł na tym bardzo dobrze, stając się najskuteczniejszym zawodnikiem w historii reprezentacji Niemiec (71 goli), a także zostając najlepszym strzelcem MŚ 2006, mistrzem świata, wicemistrzem świata, czy wicemistrzem Europy. W Polsce panuje opinia, że wstydzi się on swoich polskich korzeni, ale sam piłkarz w jednym z wywiadów temu zaprzeczył. – „Nigdy nie zapomnę skąd pochodzę” – miał powiedzieć Klose.
Pradziadek mistrza świata
Kolejna znana postać reprezentacji Niemiec. Imię nie wskazuje na polskie korzenie, ale nazwisko już tak. O mistrzu świata z 1990 roku wiemy tyle, że jego pradziadek pochodził z Warszawy, ale Pierre Littbarski zawsze czuł się stuprocentowym Niemcem. W Bundeslidze rozegrał 414 meczów i strzelił 116 goli, głównie dla 1. FC Koln. W reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów zagrał w 73 meczach, zdobywając 18 bramek.
Stał się legendą Bochum
Legenda klubu VfL Bochum. Może to nie jest wielki klub w Niemczech, ale Wosz uczynił dla niego bardzo dużo i cieszy się tam sporą estymą. Dariusz Wosz urodził się w Piekarach Śląskich i jego rodzice za lepszym życiem wyjechali z 10-letnim wówczas chłopcem do Niemiec. W Bundeslidze rozegrał 324 mecze, strzelając 39 goli i notując 77 asyst.
Kopalnia talentów na Górnym Śląsku
Kolejny piłkarz pochodzący z Górnego Śląska. Martin urodził się w Tarnowskich Górach, jako junior uczęszczał do jednego z bytomskich klubów. Po przeprowadzce do Niemiec kontynuował swoją przygodę z piłką. Jako senior Martin Max reprezentował barwy Borussii Mönchengladbach, z którą zdobył Puchar Niemiec. Z Schalke 04 z kolei sięgnął po Puchar UEFA. Z kolei w TSV 1986 Monachium zdobył dwukrotnie nagrodę dla najlepszego strzelca Bundesligi. Max w 2002 roku rozegrał jeden, jedyny mecz w reprezentacji Niemiec.
Bernd czy Arkadiusz?
To chyba najciekawsza historia piłkarza z polskimi korzeniami ostatnich dekad, pomijając oczywiście czasy przed i powojenne. Bernd Schneider to były, ważny gracz Bayeru Leverkusen oraz reprezentacji Niemiec. Oficjalnie urodził się w niemieckiej Jenie, ale nieoficjalnie w… Wodzisławiu Śląskim. I miał się nazywać Arkadiusz Skrzypiciel. Jego ojciec – Janusz Skrzypiciel w latach 70. Bronił barw Odry Wodzisław. Wicemistrz świata z 2002 roku unikał tematu swoich korzeni, jak ognia, nigdy nie odnosząc się do związków z Polską.
Sławomir błyszczał w Leverkusen
Pełne nazwisko Slawomir Paul Freier, ale można nazywać go również Sławomir Paweł Freier. Urodził się w Bytomiu w 1979 roku. Jego ojciec Eugen był związany z Polonią Bytom. W 1990 roku rodzina wyemigrowała do Niemiec. Slawo, który trenował w ŁTS Łabędy, kontynuował treningi w różnych niemieckich klubach. W 2004 roku trafił do Bayeru Leverkusen i tam spędził 5 owocnych lat. W Bundeslidze rozegrał 249 spotkań i zdobył 29 bramek, a w reprezentacji Niemiec licznik zatrzymał się na 19 występach i jednym golu.
Solidny ligowiec nie doczekał powołania
Ofensywny pomocnik, który urodził się w Tychach, jako dziecko wyemigrował do Niemiec, by w 1986 roku zadebiutować w Bundeslidze. Marcel Witeczek reprezentował barwy m.in. Bayeru Uerdingen, Kaiserslautern, Bayernu Monachium oraz Borussii Mönchengladbach, dla której zaliczył największą liczbę meczów. Pomimo sukcesów w kadrach młodzieżowych Niemiec niedane mu było zadebiutować w seniorskiej reprezentacji. Zagrał również w finale Pucharu UEFA.
Medale Mistrzow Świata i Mistrzostw Europy
Piotr Artur Trochowski urodził się w Tczewie. W Niemczech trenował najpierw m.in. w Bayernie Monachium, ale najwięcej meczów rozegrał dla Hamburgera SV. W latach 2011-2015 bronił barw hiszpańskiej Sevilli. W 2006 roku Trochowski zadebiutował w reprezentacji Niemiec. Zaliczył 35 meczów w narodowych barwach i dwa sukcesy: wicemistrzostwo Europy 2008 i brązowy medal mistrzostw świata 2010.
Wymienieni wyżej piłkarze to tylko ci najbardziej znani, którzy rozegrali najwięcej meczów. Lista niemieckich graczy z polskimi korzeniami jest znacznie dłuższa. Aż szkoda, że żaden z nich nie zagrał w reprezentacji Polski.
ZOBACZ TAKŻE: Liga niemiecka: gdzie oglądać?