Zawodnicy Panthers Wrocław doznali pechowej porażki w rozgrywkach European League of Football, która praktycznie przekreśla ich szanse na awans do fazy play-off rozgrywek. Wrocławianie przed własną publicznością ulegli 29:30 drużynie Frankfurt Galaxy. Porażka boli, tym bardziej że w pewnym momencie polski zespół prowadził już 20:0 i był na dobrej drodze do odniesienia drugiego zwycięstwa z rzędu. Tak się jednak nie stało i Panthers nie zrewanżowali się Niemcom za wcześniejszą porażkę 13:47.
Kapitalny początek wrocławian
Napędzeni ostatnim zwycięstwem 34:0 ze Stuttgart Surge wrocławianie kapitalnie zaczęli spotkanie z Frankfurt Galaxy. Podopieczni Jakuba Samsela zanotowali trzy przyłożenia w pierwszych 20. minutach gry. Gospodarze grali bardzo uważnie w obronie i wykorzystywali każdy błąd przeciwników. Pierwsze przyłożenie po asyście Slade’a Jarmana zanotował Malik Stanley. Chwilę później Dawid Brzozowski popisał się kapitalną akcją indywidualną i przebiegł z piłką aż 40 metrów. Zrobiło się 13:0. Druga kwarta rozpoczęła się od przyłożenia Stanley i było 20:0. Kolejne punkty zdobyli przeciwnicy, jednak jeszcze przed końcem tej części gry zrobiło się 23:7 dla Panthers.
Katastrofa w drugiej połowie
Gdy wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, to prawdziwą katastrofę przeżyli gracze Panthers Wrocław. W drugiej części gry nie przypominali zespołu, który prowadził 23:7. Ponadto dużo lepiej dysponowani byli zawodnicy Frankfurt Galaxy. Już w połowie trzeciej kwarty wynik wynosił 23:20, a rozpędzeni Niemcy nie chcieli się zatrzymać. Polacy próbowali odpowiadać i jeszcze na kilka sekund przed końcem meczu Panthers prowadzili 29:27. Wydawało się, że nic nie odbierze im zwycięstwa. Niestety wtedy na uderzenie z 52 jardów zdecydował się Ryan Rimmler, który zdobył trzy punkty i zapewnił Frankfurt Galaxy zwycięstwo 30:29. Wrocławianie mogą mówić o sporym pechu i niewykorzystanej okazji. Wynik ten mocno komplikuje sprawy Panter pod kątem walki o awans do fazy play-off.