Selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos oraz Wojciech Szczęsny spotkali się z dziennikarzami przed wtorkowym meczem Mołdawia – Polska. – To zupełnie inna drużyna niż Niemcy – mówi szkoleniowiec kadry narodowej.
Dwa różne spotkania
Reprezentacja Polski podejdzie do rywalizacji z Mołdawią po zwycięskim meczu nad Niemcami. Polacy w pierwszych spotkaniach w ramach eliminacji do mistrzostw Europy przegrali z Czechami i wygrali z Albanią. Rywalizacja z Mołdawią w teorii powinna być prosta, łatwa i przyjemna. Nie raz już okazywało się jednak, że kadra w takich momentach nie radziła sobie najlepiej. Selekcjoner ma jednak plan na spotkanie w Kiszyniowie.
– Musimy mieć większe posiadanie piłki, atakować, znajdować przestrzenie, kontrolować grę. Będziemy zostawiali przestrzeń za naszymi plecami. Mołdawia zawsze, kiedy może, wyprowadza kontrataki. Dlatego musimy zachować równowagę. Na pewno nie może się zmienić jedna rzecz, a więc nasze podejście. Musimy spojrzeć na drużynę Mołdawii z takim samym szacunkiem, jak na Niemcy – powiedział na konferencji Santos.
Pełna koncentracja
Trener reprezentacji wskazywał, że kluczem do zwycięstwa nad Mołdawią będzie koncentracja. Rywale mają swoją specyfikę gdy. Selekcjoner Santos wskazywał choćby na dobrą organizację gry czy szkoleniowca gospodarzy Siergieja Kliszczenko.
– Zwróciliśmy uwagę naszych piłkarzy na to, że nie należy patrzeć na miejsce naszych rywali w rankingu. Nie może to wpływać na naszą koncentrację. Jeśli jej zabraknie, zabraknie dobrego podejścia, na pewno czekają nas problemy. Mołdawia jest bardzo dobrze zorganizowana i ma trenera, który dobrze wie, czego chce od swojej drużyny – dodawał Santos.
Polskie DNA
Za to bramkarz reprezentacji Polski, Wojciech Szczęsny, został zapytany na konferencji choćby o styl gry reprezentacji w kontekście spotkania z Niemcami. Polacy w piątek po raz drugi w historii pokonali zachodniego sąsiada, jednak styl gry pozostawiał wiele do życzenia.
– Zdaję sobie sprawę z tego, że w ostatnich latach momentami nasz styl nie był ofensywny. Nie było to atrakcyjne dla oka, nawet w wygranych meczach. Nie ukrywam, że jako piłkarz interesuje mnie przede wszystkim wynik. Zdecydowanie bardziej wolę zagrać taką drugą połowę, jak z Niemcami i wygrać niż prezentować ofensywną piłkę i remisować 3:3, jak na Węgrzech czy przegrywać 2:3 ze Szwecją na mistrzostwach Europy. Nie narzekam, jeśli wynik się zgadza, chociaż rozumiem kibiców, którzy chcieliby oglądać bardziej spektakularny futbol. Mamy do tego potencjał, ale to nie dzieje się z dnia na dzień. W DNA polskiej piłki zapisane jest cierpienie na boisku, szukanie kontr, stałych fragmentów. Nie mamy cierpliwości, żeby długo budować akcję, ale na pewno mamy potencjał, by poprawić grę – mówił Szczęsny.
Trudny mecz dla faworyta
Szczęsny także podkreślał, podobnie jak selekcjoner, że spotkanie z Mołdawią nie będzie należało do najłatwiejszych. Bramkarz reprezentacji Polski podkreślał jednak swój szacunek do najbliższego rywala.
– Wiemy, że przystępujemy do tego spotkania jako faworyci, ale nie spodziewamy się łatwego meczu. Byłem tu dziesięć lat temu, wtedy też byliśmy faworytem, a zagraliśmy beznadziejnie i tylko zremisowaliśmy. Żeby wygrywać, trzeba grać na najwyższym poziomie, nawet z przeciwnikami, którzy potencjalnie wydają się słabsi. Mamy mnóstwo szacunku do zespołu z Mołdawii. W tych eliminacjach zabrali już punkty Czechom – powiedział Szczęsny.