Są ich setki na meczach, czasem ich praca pozostaje niezauważalna. Wolontariat przy reprezentacji Polski tworzą pasjonaci, którzy pokazują, że piłka nożna może łączyć. Za wszelkie sprawy związane z wolontariatem i projektami społecznymi odpowiada w PZPN Marta Furmańczuk.
Artykuł jest czwartym tekstem z cyklu „Za kulisami reprezentacji”, w którym przedstawiamy osoby pracujące w PZPN i będące przy reprezentacji Polski. Każda z nich zajmuje się innym obszarem, ale łączy ich piłka i reprezentacja Polski.
Jakub Kwiatkowski – funkcji tyle, co lat stażu | Za kulisami reprezentacji (1)
Michał Bartnicki – Admin lubi się pokąsać z kibicami | Za kulisami reprezentacji (2)
Hubert Małowiejski – ceniony szpieg | Za kulisami reprezentacji (3)
Marta Furmańczuk jest odpowiedzialna za projekty społeczne oraz wolontariat w PZPN-ie. Organizacja wolontariuszy na mecze reprezentacji Polski to bardzo trudne zadanie, jednak nie jedyne, jakie wykonuje w związku. – Podczas meczów zajmuje się wolontariatem. Najpierw ich rekrutacją, następnie zgłoszeniami, koordynacją na miejscu ich pracą. Poza tym zajmuję się zrównoważonym rozwojem (CSR – przyp. red.) w PZPN. Tworzymy strategię związaną właśnie z CSR dla całego środowiska piłkarskiego. Mamy w głowie wolontariat pracowniczy, ale zobaczymy w którą stronę to pójdzie – tłumaczy Furmańczuk, która jak sama mówi pracuje z wolontariuszami nie tylko przy spotkaniach męskiej reprezentacji Polski.
Nie tylko reprezentacja
– Obsługujemy również Puchar Tymbarku czy mecze kadry kobiet. Przy meczach kadry mężczyzn mamy około 120 wolontariuszy, to najwięcej ze wszystkich imprez. Wolontariusze są podzieleni na różne grupy. Dla przykładu jedna z nich pomaga kibicom z niepełnosprawnościami. Odpowiadają m. in. za wsparcie w dotarciu na sektory. Jesteśmy też jednymi z pierwszych, którzy pojawiają się na stadionie, ponieważ odpowiadamy za przygotowanie oprawy. Rozkładamy karty na krzesełkach całym stadionie. Na Stadionie Narodowym jest ich blisko 60 tysięcy, więc trzeba je wszystkie przejść. Pojawiamy się na nim o 9 rano, aby wszystko było zrobione jak należy. Kartoniada podczas hymnu to w dużej mierze nasza praca. Odpowiadamy także za rozłożenie flag. Tutaj jest największa grupa wolontariuszy licząca ponad 60 osób. Rozkładamy je podczas ceremonii przedmeczowej. W zależności od tego, czy to mecz eliminacyjny, to dodatkowo rozkładamy też łuk oraz mniejsze flagi – wyjaśnia koordynatorka wolontariatu.
Pomoc bez limitu
Aby dostać się na wolontariat w PZPN-ie trzeba spełnić pewne warunki. – Mamy formularz rekrutacyjny. On pomaga nam w przyjmowaniu konkretnych osób. To zaledwie odpowiedź na pytanie o motywację oraz doświadczenie wolontaryjne. To weryfikuje. Po odpowiedzi widać, jaka jest motywacja tych osób i czy będzie chciało im się pracować. Są osoby, które napiszą jedno zdanie. Od razu widać, że nie będzie tak zaangażowana jak osoba, która napisze dużo. Widać wówczas, że chce działać. Poza wolontariatami meczowymi, które są stosunkowo małe, jednodniowe na 120, mamy też duże, czyli mecze takie jak finał Ligi Europy, gdzie potrzeba nawet i 450 osób. Wówczas selekcja jest zdecydowanie dokładniejsza. Zgłoszeń wtedy jest ponad 1000. Wówczas przeprowadzane są rozmowy kwalifikacyjne. Prowadzone są one przez innych wolontariuszy przez nas wybranych. Nie brałam udziału przy organizacji mistrzostw świata do lat 20, ale z mojej wiedzy wynika, że tam z kolei było około 1000 wolontariuszy – opowiada Furmańczuk.
Dolną granicą rekrutacji jest 16 lat. Górnej nie ma. – UEFA wymaga ukończenia 18 lat. Trzeba jednak pamiętać, że organizuje wydarzenia większej rangi niż my, więc wymagania są zupełnie inne. Nie ma górnego limitu wieku. Nasz najstarszy wolontariusz, pan Józek ze Śląska, podchodzi już pod 80. Kwestią jest tylko chęć do pracy – dodaje koordynator wolontariuszy. Zasady, jakie wprowadził PZPN sprawiają, że zainteresowanie wolontariatem przy meczach reprezentacji jest duże. – Obecnie w systemie wolontariackim jest ponad 17 tys. osób zapisanych. najczęściej na mecze, na przykład na spory jak z Niemcami, to zainteresowanie jest zdecydowanie większe niż dla przykładu na starcie z San Marino. Najczęściej jest to około 300 osób. Więcej osób musimy odrzucić niż przyjąć – opowiada Furmańczuk.
Tłumaczy nam także, jak wygląda cały proces rekrutacyjny. – Najpierw chętny na wolontariat musi zapisać się do naszej bazy. Wówczas może zgłaszać się na konkretne wydarzenie. W momencie, gdy wiemy kiedy odbędzie się mecz, to rozpoczynamy proces rekrutacji najczęściej na miesiąc przed spotkaniem. To trwa około 2-3 tygodni. Po tym czasie dokonujemy weryfikacji zgłaszających. Z wybranymi kandydatami kontaktujemy się mailowo. Wysyłamy im tam wszelkie szczegóły dotyczące spotkania – dodaje. Furmańczuk mówi także, że nie tylko Polacy korzystaj z szansy na wolontariat. – Nie ma u nas większych ograniczeń. Pojawiają się na naszym wolontariacie osoby spoza Polski. Dla przykładu podczas ostatniego naboru zgłosił się wolontariusz z Korei Południowej. Oczywiście w ich przypadku raczej mowa o studentach lub osobach, które mieszkają w Polsce. Same wolontariaty osób spoza naszego nie są częste, jednak się zdarzają. Mieliśmy dwie osoby z Afryki. Obecnie wielu z nich jest z Ukrainy – mówi koordynatorka wolontariatu.
Coraz więcej kobiet
Wyjaśnia ona także, że coraz częściej na wolontariat na meczach reprezentacji zapisują się kobiety. – Około połowa uczestniczących osób to kobiety. Co ciekawe zainteresowanie wolontariatem jest większe u dziewcząt niż u mężczyzn. Co roku różnica jest większa. Tendencja się zmieniła, bo kiedyś więcej było mężczyzn – dodaje Furmańczuk.
Wolontariusze pojawiają się nie tylko na spotkaniach reprezentacji, ale również na Pucharze Polski mężczyzn i kobiet. – Jeżeli mowa o Pucharze Polski mężczyzn, to zazwyczaj pojawia się 60 wolontariuszy. Tylu ich było zresztą przy ostatnim finale. Jest to spowodowane tym, że nie ma podczas niego kartoniady, więc tak wiele osób nie jest potrzebnych. W przypadku Pucharu Polski kobiet liczby są zdecydowanie mniejsze. Wolontariusze pracują w zasadzie jedynie przy biurze prasowym – wyjaśnia Furmańczuk jednak wskazuje, że między rozgrywkami kobiecymi i męskimi, w kontekście pracy wolontariuszy, jest spora różnica
– To skomplikowana kwestia, ponieważ za mecze piłki nożnej kobiet nie odpowiada w stu procentach PZPN. Najczęściej to spada na barki wojewódzkich Związków Piłki Nożnej. One ogarniają sobie wolontariuszy we własnym zakresie. Przy ostatnim meczu Pucharu Polski pomagaliśmy im w organizacji wolontariuszy do biura prasowego oraz strefy VIP. Tak naprawdę zależy od związku, czy się zgłoszą do nas po pomoc, czy nie. To coś innego niż w przypadku meczów kadry – dodaje.
PZPN nie ma obaw co do bezpieczeństwa wolontariuszy na stadionach, choćby w kontekście finałów Pucharu Polski. – Są oni odbierani zupełnie inaczej przez kibiców niż na przykład stewardzi. Kiedyś działaliśmy przy kołowrotach i pomagaliśmy kibicom wejść na obiekt. Obecnie z tego zrezygnowaliśmy, gdyż stewardów jest wystarczająco dużo. Zazwyczaj w takich sytuacjach bywało tak, że kibice woleli podejść do uśmiechniętego wolontariusza niż poważnego, z racji obowiązków, stewarda – tłumaczy Furmańczuk.
Dodaje także, że od lat PZPN w podobny sposób organizuje pracę wolontariuszy. Dzięki temu wszyscy znają swoje miejsce. – Nie ma podczas niego żadnych zaskoczeń. Wolontariusze wiedzą jakie mają z tego benefity i co muszą zrobić. Obie strony się wywiązują ze swoich zadań. Nie ma więc wielkich trudności. Szczególnie, że są to krótkie wolontariaty, nie jak na przykład w przypadku finału Ligi Europy, gdy ten trwał tydzień. Niby sam finał był jednego dnia, ale cała organizacja trwała znacznie dłużej. Działamy na zasadzie wzajemnego zaufania. W mojej opinii ten system się jak najbardziej sprawdza, a ludzie są zadowoleni – mówi Furmańczuk.