Maciej Rutkowski (AZS Poznań) mistrzem świata w zawodowym windsurfingfu! Polak zajmując czwarte miejsce w regatach w Japonii zapewnił sobie zwycięstwo w cyklu PWA World Tour Windsurfing! To historyczny sukces dla polskiego żeglarstwa, a Maciej Rutkowski, jako pierwszy Polak w historii osiągnął tak duży sukces.
Nieszczęśliwy początek wyścigu po mistrzostwo
Ostatnie regaty tego sezonu rozgrywane w Japonii miały niezwykłą dramaturgię. Do Kraju Kwitnącej Wiśni Polak leciał jako wicelider światowego rankingu, ale o tytuł oprócz niego walczyło jeszcze kilku zawodników. Regaty tak się ułożyły, że nieco słabiej w Japonii prezentował się lider cyklu Amado Vrieswijk (Holandia) i na dzień przed końcem regat w walce o tytuł liczyło się dwóch zawodników: Maciek Rutkowski i Matteo Iachino (Włochy). W lepszej sytuacji był Polak, który w zasadzie wszystko miał w swoich rękach. Tymczasem w dzisiejszym ćwierćfinale Maciek zaliczył kraksę.
Prowadząc wyścig, na pełnej prędkości wjechałem w plastikową torbę pływającą w wodzie. Zrobiłem niezłego fikołka, spadłem z deski, połamałem sprzęt i mogłem tylko oglądać oddalających się rywali. Zdałem sobie sprawę, że moje szanse na tytuł mistrza świata zostały pogrzebane. Nawet organizatorzy napisali w relacji live, że tylko „zgaśnięcie” wiatru jest dla mnie ratunkiem i szansą na tytuł.
Maciej Rutkowski
Scenariusz pisany dla Maćka
Wiatr nie musiał jednak gasnąć. Jeszcze raz okazało się jak niewiarygodnie emocjonującą konkurencją jest slalom. Wyniki w poszczególnych wyścigach tak się ułożyły, że w wyścigu finałowym, który odbywał się bez udziału Maćka, musiał się ziścić przynajmniej jeden z trzech niekorzystnych dla Polaka scenariuszy. Nie ziścił się żaden – Matteo Iachino nie wygrał wyścigu, nie wyprzedził też Nico Goyarda (Francja) i Enrico Marottiego (Chorwacja), a Johan Soe (Dania) nie zajął miejsca wyższego niż czwarte. Taki splot wydarzeń spowodował, że w klasyfikacji generalnej całego cyklu Maciek Rutkowski i Matteo Iachino mają dokładnie taką samą ilość punktów!
O zwycięstwie Rutkowskiego zadecydowały tzw. małe punkty, czyli drugie miejsce w regatach na wyspie Sylt (Niemcy). Najwyższą pozycją Włocha było zaś miejsce trzecie. Regaty w Japonii wygrał Chorwat Enrico Marotti, który dzięki temu zapewnił sobie brązowy medal mistrzostw świata.
Takiej dramaturgii nie napisałby sam Hitchcock. W ciągu godziny zaliczyłem emocjonalną wędrówkę z nieba do piekła i z powrotem do nieba. Nie jestem w stanie opisać słowami tego, co czuję. Spełniło się moje marzenie z dzieciństwa. Jako młody chłopiec marzyłem, aby startować w PWA. Zbierałem magazyny, katalogi, wycinki z gazet, oglądałem filmy jeszcze na kasetach VHS, potem już w internecie oglądałem, jak pływają najlepsi zawodnicy, jaką mają technikę. I wyobrażałem sobie siebie na ich miejscu. Potem były pierwsze starty, pierwsze miejsca na podium, zwycięstwa i dzisiaj jestem mistrzem świata. I do tego w takich okolicznościach. Coś niesamowitego. Warto mieć marzenia, warto w nie wierzyć.
Maciej Rutkowski
Marzenie o tytule mistrza świata zostało zrealizowane, ale to to nie jedyny cel polskiego windsurfera. Jego kolejnym celem jest awans na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu w nowej olimpijskiej konkurencji iQFoil. Maciej Rutkowski od ponad dwóch lat jest w Kadrze Narodowej PZŻ i wraz z grupą innych polskich windsurferów przygotowuje się do walki o udział w igrzyskach.
Slalom, freestyle i wave. Czym jest PWA?
PWA, czyli Professional Windsurfers Association to organizacja sankcjonująca regaty w trzech dyscyplinach windsurfingowych: slalom, freestyle i wave. Biorą w nich udział zawodnicy, którzy plasują się na najwyższych miejscach światowego rankingu i specjalizują się konkretnie w tych konkurencjach, ale też ci, którzy na co dzień rywalizują w olimpijskiej klasie iQFoil. Takim zawodnikiem jest choćby Maciej Rutkowski, który jest członkiem Kadry Narodowej Polskiego Związku Żeglarskiego w klasie iQFoil, ale największe doświadczenie ma właśnie w slalomie.
Slalom to najbardziej ekstremalna odmiana windsurfingu. Zawodnicy ściągają się w krótkich wyścigach na trasie wyznaczonej przez znaki, które muszą opłynąć. Rywalizują bardzo blisko siebie, a na hydroskrzydłach pozwalających oderwać deskę od wody osiągają prędkości nawet 70 km/h. Nie brakuje tutaj spektakularnych kraks, kolizji. To zdecydowanie bardzo widowiskowa konkurencja.