Trzy mecze towarzyskie w barwach Barcelony i wciąż nie doczekaliśmy się pierwszego gola Roberta Lewandowskiego. Niektórzy już zaczynają Polakowi liczyć minuty, ale trener Xavi uspokaja wszystkich.
Wielkie nadzieje i zawód. Tak można w skrócie opisać atmosferę towarzyszącą każdemu meczowi Barcelony z udziałem Roberta Lewandowskiego. Najpierw było El Clasico z Realem, potem mecz z Juventusem, a w ostatni weekend spotkanie z New York Red Bulls. W każdym z tych meczów „Lewy” miał swoje okazje, a w Nowym Jorku Polak oddał aż siedem strzałów, jednak piłka nie chciała wpaść do bramki drużyny z MLS. Widać było, że kapitan biało-czerwonych myśli tylko o zdobyciu premierowej bramki.
Niemoc strzelecka pewnie doskwiera „Lewemu”, choć to dopiero mecze sparingowe, a liga rozpocznie się za mniej niż dwa tygodnie. Nie brakuje jednak dziennikarzy, mediów, czy kibiców, którzy wyliczają minuty Lewandowskiemu bez gola i nawet się z tego naśmiewają. „Mundo Deportivo” napisało, że Polak był „niespokojny, spieszył się, aby zdobyć bramkę, co przyniosło efekt odwrotny do oczekiwanego”.
Xavi trener Barcelony bierze jednak w obronę Lewandowskiego i podkreśla, że jest zadowolony z jego postawy, a bramki przyjdą.
Na treningach strzela bramki, a dziś nie. To normalne, że chce już otworzyć worek z bramkami, że czuje frustrację. Tak samo było z Luisem Suarezem czy Ferranem w zeszłym roku. On będzie strzelał gole. Nie tylko o nie chodzi. Napastnicy muszą też wywierać presję na rywala
Xavi, trener Barcelony
Najbliższy mecz Barcelona rozegra 7 sierpnia na Camp Nou, gdzie w ramach Pucharu Gampera spotka się z meksykańskim klubem UNAM Pumas