Jeremy Sochan z dobrej strony pokazał się w turnieju Wschodzących Gwiazd, który już tradycyjnie rozgrywany jest przy okazji Weekendu Gwiazd w lidze NBA. Jednocześnie został pierwszym Polakiem w historii, który wystąpił Weekendzie Gwiazd NBA. Sochan reprezentował drużynę Francuza Joakima Noaha, która zajęła drugie miejsce. Polak zdobył kilka punktów i już tradycyjnie popisał się efektownym wsadem.
Wyróżniający się zawodnik w półfinale
W półfinale turnieju Jeremy Sochan był jednym z wyróżniających się zawodników. Spędził na boisku 10 minut, a jego drużyna pokonała ekipę Jasona Terry’ego 40:32 i awansowała do finału. Polak rzucił sześć punktów oraz zanotował po jednej zbiórce, asyście i bloku. Był motorem napędowym drużyny Joakima Noaha na Jordan Rising Stars. W jednej z akcji popisał się efektownym wsadem. Gwiazdami zespołu byli jeszcze środkowy Evan Mobley, który na co dzień występuje w Cleveland Cavaliers oraz obrońca Quentin Grimes z New York Knicks. Do ciekawej sytuacji doszło pod koniec spotkania. Drużyna Joakima Noaha potrzebowała już tylko 3 punktów do zwycięstwa. Wówczas Polak założył się z Jabarim Smithem Juniorem i oddał rzut z połowy boiska. Niestety niecelny. Szkoda, bo gdyby Sochanowi udało się zdobyć w ten sposób punkty, to Jabari Smith Junior musiałby pofarbować włosy.
W finale bez punktu
Niestety w finale Jeremy Sochan zdobył już tylko jeden punkt z rzutu wolnego i nie oddał żadnego rzutu z gry. Przez sześć minut był jednak bardzo aktywny i zanotował jedną zbiórkę. Jego występ trzeba ocenić pozytywnie, choć drużyna Joakima Noaha musiała uznać wyższość ekipy wybranej przez Pau Gasola z Hiszpanii. Gwiazdą całego turnieju Wschodzących Gwiazd NBA był Jose Alvarado z New Orleans Pelicans. Koszykarz ten poprowadził zespół do triumfu w turnieju i zasłużenie zgarnął statuetkę dla MVP. W zmaganiach udział brali debiutanci, drugoroczniacy oraz wybrani zawodnicy z G League, które stanowi bezpośrednie zaplecze dla NBA. Sochan jest pierwszym Polakiem w historii, który wziął udział w Turnieju Gwiazd.