Polska musiała pokonać Izrael w Lublinie i tak też się stało, choć łatwo nie było. Po dobrym początku biało-czerwoni rzutem na taśmę doprowadzili do dogrywki, w której okazali się lepsi o pięć punktów. Teraz czeka ich mecz o wszystko w Bremie z liderem grupy eliminacji Mistrzostw Świata w koszykówce.
Mobilizacja w polskiej drużynie była ogromna, bo i taka była stawka meczu z Izraelem. Porażka oznaczałaby utratę szans na awans do kolejnej fazy eliminacji MŚ. Nic więc dziwnego, że biało-czerwoni zaczęli z przytupem, szybko obejmując prowadzenie. Od początku świetnie prezentował się Mateusz Ponitka, który przecież w ostatnich miesiącach nie grał odkąd odszedł z rosyjskiego klubu. W drugiej kwarcie sporo było chaosu, ale Polacy utrzymali prowadzenie i na przerwę schodzili z sześcioma punktami przewagi.
Dogrywka w ostatniej chwili
Emocje i nerwy zaczęły się w trzeciej kwarcie, gdy Izrael zaczął lepiej punktować. Biało-czerwoni znów uciekli spod topora, ale ostatecznie Izrael kończył kwartę z dwoma punktami straty. Na niespełna cztery minuty przed końcem meczu Izrael objął prowadzenie i zrobiło się nerwowo. AJ Slaughter dał nadzieję, a Jarosław Zyskowski na 2,3 sekundy przed końcową syreną doprowadził do dogrywki!
Bohater Zyskowski. Teraz Niemcy!
W niej lepiej zaczęli goście, ale Polska miała Zyskowskiego. Zaliczył on najpierw ważną asystę przy rzucie za trzy AJ Slaughtera, a potem zbił piłkę pod koszem do Gielo, który zdobył istotne punkty. Dzięki temu Polska wygrała 90:85. Biało-czerwoni mają tyle samo punktów co Izrael i Estonia, ale gorszy bilans bezpośrednich punktów. Dlatego też w niedzielnym meczu w Bremie z liderującymi Niemcami muszą wygrać. Początek spotkania o godz. 18:00. Będzie się działo!
Polska – Izrael 90:85 (18:12, 24:24, 15:19, 21:23, 12:7)
Najwięcej punktów dla Polski: Ponitka (23), Slaughter (16), Zyskowski (15)