Biało-czerwoni zmobilizowali się po klęsce z Belgią i wywieźli z Rotterdamu cenny remis. A mogło być jeszcze lepiej, bo na początku drugiej połowy Polska prowadziła już 2:0. Holendrzy też jednak mogli wygrać, bo nie wykorzystali rzutu karnego na 3:2.
Gdy przegrywasz 1:6, to najpierw chcesz się zapaść pod ziemię, a potem pałasz żądzą jak najszybszego rewanżu. Nic więc dziwnego, że Polska na mecz wyjazdowy z Holandią wyszła mocno nabuzowana i zmobilizowana.
Nie było ataków na hurra, ale nie było też tak wielu błędów w defensywie, jak w kilka dni wcześniej w Brukseli. Biało-czerwoni skupili się na defensywie, czyhając na okazje do kontr. Gospodarze prowadzili więc grę, ale musieli mierzyć się z dobrze zorganizowaną defensywą. Gdy to już się udawało, na przeszkodzie stawał Łukasz Skorupski, mający za sobą świetny sezon w Serie A. Miejscowi kibice spodziewali się jednak goli dla „Oranje”, tymczasem bramkę strzelił Matty Cash i było to jego pierwsze trafienie dla reprezentacji Polski. Obrońca Aston Villi najpierw świetnie przyjął piłkę, a potem sam zakończył akcję na prawym skrzydle. Radość defensora była ogromna.
Po przerwie było… jeszcze piękniej. Krzysztof Piątek popisał się pięknym podaniem do Przemysława Frankowskiego, który wyłożył piłkę do niczym na tacy Piotrowi Zielińskiemu, a ten skierował piłkę do pustej bramki. Polska prowadziła na De Kuip 2:0. Trener Czesław Michniewicz zawsze powtarzał, że prowadzenie 2:0 to niebezpieczny wynik. Jego teoria się potwierdziła, bo w kilka minut Holendrzy zdołali wyrównać. Przy drugiej sytuacji sędzia najpierw nie uznał gola, ale po analizie VAR uznano, że spalonego nie było. Do końca meczu przeważała Holandia, ale Polska starała się jeszcze kilka razy zagrozić bramce gospodarzy. W doliczonym czasie gry świetną okazję miał Memphis Depay. Zawodnik Barcelony nie wykorzystał jednak rzutu karnego i trafił w słupek. Po meczu najbardziej zdziwiony był… Louis van Gaal. „Nie mogę zrozumieć, z czego oni się tak cieszą. Trener, piłkarze… oni wszyscy skakali z radości! A przecież to oni prowadzili 2:0 i prawie przegrali! Po raz pierwszy graliśmy z drużyną, która broni się dziesięcioma zawodnikami” – przyznał szkoleniowiec Holandii.
Cieszymy się, że wywalczyliśmy ważny punkt. Dopiero po meczu dowiedziałem się, że Holandia wygrała wszystkie 19 meczów, które rozegrała na tym stadionie. Musieliśmy oczyścić głowę po środowym meczu. Żal byłby ogromny, gdybyśmy z tego spotkania nie przywieźli do Polski chociaż punktu.
Czesław Michniewicz
W polskiej kadrze nastroje lepsze, bo wpadkę z Belgią udało się wyrzucić z głowy. Remis z Holandią to dobry wynik, ale już we wtorek Polska na Stadionie Narodowym zagra ponownie z Belgami. Jest co poprawiać i nad czym myśleć.