Poznaliśmy ostatniego rywala polskich piłkarzy w tym roku kalendarzowym. Kadra Fernando Santosa w listopadzie zagra towarzysko z Łotwą. Mecz ten odbędzie się 21 listopada. W najbliższych dniach powinniśmy poznać jego dokładną lokalizację. Liczymy na to, że Polacy przystąpią do tego meczu w dobrych nastrojach. Zaledwie cztery dni wcześniej meczem z Czechami zakończą cykl eliminacji do Mistrzostw Europy 2024. Ewentualny brak awansu kadry Santosa na ten turniej byłby ogromnym zawodem.
Towarzyska gra na koniec roku
Do końca ważyły się losy tego, czy Polacy w listopadzie zagrają dodatkowy mecz towarzyski, czy rok zakończą eliminacyjną potyczką z Czechami. Ostatecznie władze Polskiego Związku Piłki Nożnej poinformowały, że biało-czerwoni 21 listopada zagrają towarzysko z reprezentacją Łotwy. Na ten moment nie jest znana lokalizacja tego meczu. Więcej informacji powinniśmy otrzymać w najbliższych dniach.
Zadanie numer jeden – awans na Euro 2024
Zanim dojdzie do meczu z Łotwą, Polacy dokończą cykl eliminacji do Mistrzostw Europy 2024 w Niemczech. Rozpoczęli go bardzo słabo, ponieważ w trzech spotkaniach zgromadzili tylko trzy punkty i zajmują przedostatnie miejsce w grupie. O ile porażkę z Czechami na otwarcie można jeszcze zrozumieć, o tyle kompromitujące 2:3 z Mołdawią postawiło znak zapytania przed przyszłością tej kadry. Na ten moment są daleko od ewentualnego awansu na Euro 2024 i nie mogą pozwolić sobie na żadną wpadkę. W trzech meczach wygrali tylko 1:0 z Albanią, co nie wystawia kadrze Santosa dobrej laurki. Liczymy jednak na to, że w najbliższych miesiącach się to zmieni i Polacy zgodnie z planem awansują na Mistrzostwa Europy 2024 rozgrywane w Niemczech.
Mecze Polski 2023, czyli liczą się tylko eliminacje EURO 2024!
Korzystny bilans spotkań z Łotwą
Wracając do meczu towarzyskiego z Łotyszami, warto zwrócić uwagę na dotychczasowy bilans spotkań z tym rywalem. Do tej pory graliśmy z Łotwą 15 razy. Polacy aż 11 z tych spotkań wygrali, a ostatni raz miało to miejsce w 2019 roku w ramach eliminacji do Euro 2020. Trzy bramki strzelił wówczas Robert Lewandowski. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, aby w listopadzie tego roku było podobnie.
ZOBACZ TAKŻE: EURO 2024: gdzie obejrzeć