W drugim meczu turnieju Ligi Narodów siatkarek w Sofii reprezentantki Polski doznały wstydliwej porażki. Uległy 0:3 Chinkom, a w pierwszym secie udało się im zdobyć zaledwie 8 punktów. To najgorszy wynik biało-czerwonych od trzech lat i ich ówczesnej potyczki z siatkarkami z Korei Południowej. Tym samym Polki straciły szanse na awans do turnieju finałowego Ligi Narodów. Wydaje się, że tak słabo nie grały już od kilku lat, co może być pewnym powodem niepokoju. Reprezentacja Polski jest w fazie przebudowy po objęciu jej przez trenera Stefano Lavariniego.
Pierwszy set do zapomnienia
Polskie siatkarki spotkanie rozpoczęły katastrofalnie. Pierwszy set pojedynku z Chinkami jest do zapomnienia. Nasze zawodniczki zdobyły w nim zaledwie 8 punktów. Nic nie funkcjonowało w grze biało-czerwonych tak jak miało, a po drugiej stronie były dobrze dysponowane Azjatki. Trener Stefano Lavarini próbował wpłynąć na swoje podopieczne podczas przerw na żądanie, jednak na nic to się zdało. Polki wyglądały tak, jakby pozostały w szatni i kompletnie nie były w stanie odpowiedzieć na grę Chinek. Porażka w secie 8:25 to powód do wstydu i wynik ten na pewno odbije się szerokim echem w światowym środowisku siatkarskim.
Próba walki w dwóch kolejnych partiach
Dwa kolejne sety tego spotkania w wykonaniu reprezentantek Polski były zdecydowanie lepsze, jednak ponownie zawodniczki prowadzone przez Lavariniego były gorsze od swoich rywalek. Najbliżej nawiązania walki o zwycięstwo w secie było w drugiej partii, gdy Polki ostatecznie przegrały 23:25. Trzeci set to tylko potwierdzenie dominacji wyżej notowanych Chinek, które tylko na początku miały małe problemy. Od połowy seta przejęły kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i wygrały go 3:0. Tym samym są już bliskie awansu do turnieju finałowego Ligi Narodów w Ankarze, a Polki straciły na to szanse. W dwóch ostatnich meczach na turnieju w Sofii zmierzą się z Dominikankami i Bułgarkami. Kolejne spotkanie Polki zagrają w sobotę o 12:30 z zawodniczkami z Ameryki Środkowej.
Polska – Chiny 0:3 (8:25, 23:25, 20:25)