Wielu polskich sympatyków sportu mogło jeszcze nie słyszeć o Fiodorze Czerkaszynie, 26-letnim pięściarzu wagi średniej, o którym ostatnio jest coraz głośniej w świecie boksu zawodowego. Pochodzący z Charkowa zawodnik większość życia spędził bowiem na Ukrainie. Do Polski zawitał dopiero w 2017 roku, a więc w wieku 21 lat, tym samym trafiając do kraju, w którym urodziła się jego babcia. Sam z kolei czuje się zarówno Ukraińcem, jak i Polakiem, wobec czego na co dzień legitymuje się dwoma paszportami. Mimo to, bez wątpienia można go nazwać nadzieją polskiego boksu, której dni chwały dopiero nadejdą.
Początek przygody ze sportami walki
Na samym początku warto podkreślić, że boks nie był pierwszym sportem, z którym na dłużej związał się młodziutki Fiodor Czerkaszyn. Pierwszą styczność z walką zapewnił mu kick-boxing, który zaczął trenować od 6 roku życia. Z czasem także przyszła pora i na tajski boks, w którym udało mu się w pewnym momencie zostać mistrzem Europy i mistrzem świata. To właśnie w tych dwóch dyscyplinach Czerkaszyn przewalczył niemalże całą swoją amatorską karierę. Ponadto odbywał również pojedynki zawodowe, których było jednak zdecydowanie mniej.
Przełomem niespodziewanie okazał się rok 2014, kiedy to postanowił spróbować swoich sił w królewskiej dyscyplinie sportu, a więc w pięściarstwie. Stało się tak za sprawą rozpadu grupy kick-boxerskiej, w której regularnie trenował. Pierwszy raz na salę bokserską dotarł zatem w wieku 18 lat. „Zmiana dyscypliny to był dla mnie nowy bodziec” – mówił w rozmowie z portalem Weszło.
Młody adept sportów walki musiał się zatem uczyć wielu podstawowych aspektów pięściarskiego fachu od zera. Walka w każdej innej formule to przecież zupełnie coś nowego. Muay thai i kick-boxing dał mu jednak wiele podstaw, dzięki którym było mu nieco łatwiej. Co ciekawe, sam Czerkaszyn nie wskazuje na to, że uprzednie trenowanie innych sportów walki nauczyło go pewnych kwestii technicznych. Jego zdaniem najbardziej pomogło mu to w kwestii utrzymania dyscypliny systematycznego trenowania, a także szacunku do przeciwnika.
Pobyt w Polsce
Im dalej w las, tym młody Fiodor coraz bardziej czuł się komfortowo w boksie. Z czasem głód rozwijania się na nowej dla siebie płaszczyźnie także rósł. W pewnym momencie w głowie zawodnika pojawił się pomysł wyjazdu do Polski w celu dalszego udoskonalania swoich umiejętności. Wówczas nad Wisłę przyciągnął go rozgłos dwóch tutejszych renomowanych trenerów – Andrzeja Gmitruka i Fiodora Łapina. Czerkaszyn uznał, że chciałby zaprezentować swoje umiejętności temu drugiemu, który tak jak on umiał mówić po rosyjsku. Postanowił w ciemno pojechać do Warszawy i spróbować swoich sił – jak się później okazało, z powodzeniem.
Na stałe Czerkaszyn do Polski przybył we wrześniu 2017 roku, a jego głównym celem było totalne skupienie się na boksie. Ciężka praca, systematyczność i skrupulatne dążenie do celu. Takie wartości już wtedy determinowały życie młodego zawodnika, którego cel od samego początku przygody w Polsce był jasno sprecyzowany. Mowa oczywiście o pasie mistrzowskim wagi średniej w boksie zawodowym. Jak sam kiedyś przyznał, nad Wisłą znalazł bardzo dobrze warunki do realizacji marzeń, wskutek czego postanowił tu osiąść.
Profesjonalna opieka trenerska, mnóstwo wyrzeczeń i ciężka praca. Tak prezentuje się przepis na sukces, którego dowodem na skuteczność były poczynania Czerkaszyna na polskiej scenie bokserskiej. W Polsce od razu dał się poznać z dobrej strony, kiedy to w swojej pierwszej walce po przeprowadzce zwyciężył przez nokaut. Od tego czasu na polskiej ziemi zdołał stoczyć jeszcze 11 pojedynków dla grupy KnockOut Promotions. Ze wszystkich wychodził zwycięsko, nierzadko pokonując bardziej doświadczonych od siebie przeciwników. Co więcej, tylko cztery razy starcia toczyły się aż do werdyktu sędziowskiego. Reszta triumfów była odnoszona przed czasem. Nic więc dziwnego, że o nazwisku Czerkaszyn zaczęło być coraz głośniej. Przyszedł także czas na nowe wyzwania.
Przystanek USA
Ambitny Czerkaszyn postanowił przenieść swoją karierę zawodową za ocean. Następne swoje batalie toczył już w Stanach Zjednoczonych, a więc państwie, w którym świat boksu wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce. Za Wielką Wodą następuje prawdziwa weryfikacja umiejętności pięściarskich. To właśnie tam toczyły swoje walki największe legendy w historii tego sportu. To tam boks zawodowy na najwyższym poziomie jest uznawany za swego rodzaju święto. Jeżeli należysz do światowego topu, to boksujesz w Stanach Zjednoczonych.
Po raz kolejny bohatera tekstu czekała zatem zmiana codzienności. Po raz kolejny, dobrze odnalazł się w nowych warunkach, co przełożył na dyspozycję między linami. Od początku swojego pobytu w USA, Czerkaszyn odbył dwie walki. Pierwszą zakończył na swoją korzyść przed czasem, przez co zwrócił na siebie uwagę amerykańskich włodarzy bokserskich. Teraz na byłego pięściarza grupy KnockOut Promotions czekało cięższe zadanie. Jego rywalem został bowiem Nathaniel Gallimore, którego nazwisko w amerykańskim środowisku bokserskim do anonimowych nie należy. Mimo to Czerkaszyn znów zwyciężył, tocząc ringową grę po profesorsku. Polsko-ukraiński bokser wygrał wskutek jednogłośnej decyzji sędziowskiej.
Obiecująca przyszłość
Po swoim ostatnim triumfie Czerkaszyn zaczął wzbudzać zainteresowanie włodarzy organizujących walki bokserskie światowej czołówki. Obecny bilans jego walk to 21 wygrane i żadnej przegranej. Co więcej, aż 13. swoich zwycięstw osiągał wskutek TKO lub KO. Jego nazwisko figuruje również w rankingach najbardziej cenionych bokserskich federacji. Czerkaszyn jest obecnie 10. bokserem wagi średniej rankingu WBC, a także plasuje się na 13. pozycji zestawienia IBF.
Z pewnością z dużym optymizmem może on patrzyć w przyszłość. Wydaje się, że jego kariera prowadzona jest w bardzo dobry sposób, a sam postawa zawodnika jest godna naśladowania. Czerkaszyn dobrze wie, że ciągła ciężka praca zaprowadzić go może to realizacji marzeń. Dokładnie tego życzymy jednej z największych polskich nadziei boksu.
ZOBACZ TAKŻE: Bokserzy polscy