Środkowy obrońca reprezentacji Polski w meczu barażowym ze Szwecją urazu doznał już w 1. minucie meczu. Mimo tego rozegrał cały mecz na najwyższym poziomie. Teraz przyjdzie mu za to zapłacić, bo z powodu kontuzji nie będzie grał co najmniej 4 tygodnie!
To, że Glik powinien mieć przezwisko „Skała” wiemy od dawna. Pochodzący z Jastrzębia piłkarz należy do wyginającego gatunku zawodników, którzy są nie do zdarcia, nigdy nie narzekają na zdrowie i z byle powodu nie zrezygnują z walki.
Cały mecz na środkach przeciwbólowych
„Glikson” jednak w meczu Polska vs. Szwecja przeszedł sam siebie. Podczas pierwszego starcia, w pierwszej minucie finału baraży, polski defensor doznał urazu – mocno naciągnął lub naderwał ścięgno podkolanowe (pojawiają się dwie wersje). Sztab reprezentacji widząc to, od razu posłał na rozgrzewkę Michała Helika. Rezerwowy stoper „grzał się” przez cały mecz, ale na murawę nie wszedł, bo Glik z niej nie zszedł.
Przed meczem wziąłem garść tabletek przeciwbólowych. Wprawdzie szybko poczułem ból i nie mogłem mocno przyspieszyć, ciężko mi nawet było zagrać piłkę. W przerwie mocno się zastanawiałem, czy nie zgłosić zmiany, Ale zacisnąłem zęby i udało się. Dla mnie liczył się tylko ten mecz, tylko to. A teraz na pewno czeka mnie kilka tygodni przerwy, mocno naderwałem mięsień
Kamil Glik po meczu ze Szwecją dla TVP Sport
Miesiąc poza grą. Katastrofa dla Benevento
Glik rozegrał więc cały najważniejszy mecz reprezentacji w ostatnich latach z urazem, który dla wielu piłkarzy oznaczałby momentalnie zmianę. Ba, doświadczony defensor nie popełnił żadnego znaczącego błędu, kierował obroną do samego końca, a biało-czerwoni nie pozwolili Szwedom na zdobycie choćby kontaktowej bramki.
Po powrocie jednak do włoskiego Benevento Calcio szybko okazało się, jak poważny był to uraz i ile piłkarz będzie musiał pauzować. Uszkodzenie ścięgna podkolanowego oznacza dla Glika co najmniej 4 tygodnie przerwy. Mówi się też o możliwych 6 tygodniach. Taki informacje przekazał „Przegląd Sportowy” i dziennikarz Krzysztof Stanowski. Włoski klub Glika walczy o awans do Seria A, a Polak jest kluczowym ogniwem. Pewnie w klubie nie są zadowoleni z tego powodu, ale sam piłkarz nie ukrywał, że reprezentacja Polski i baraż ze Szwecją były najważniejsze i nic innego się nie liczyło.