W nocy z 19 na 20 października swój pierwszy mecz w NBA może rozegrać Jeremy Sochan. San Antonio zagra z Charlotte Hornets, a eksperci typują, że reprezentant Polski zagra w pierwszej piątce.
77. sezon najlepszej koszykarskiej ligi świata rusza w nocy z 18 na 19 października. Kibice Sochana i San Antonio Spurs czekać będą 24 godziny dłużej. Wtedy drużyna trenera Grega Popovicha zagra z Hornets. Nie ma się co czarować, że osoba Sochana to główny wątek łączący polskich kibiców z NBA po tym, jak karierę zakończył Marcin Gortat.
San Antonio – idealne miejsce do rozwoju w NBA
O historii Polaków w NBA już pisaliśmy, ale nowy rozdział tej opowieści pisać będzie właśnie 19-letni Jeremy. I już teraz możemy przypuszczać, że będzie to bardzo ciekawy rozdział. M.in. z uwagi tego, jak dużym talentem jest Sochan, jak jest chwalony w Stanach Zjednoczonych i jakie szanse na rozwój daje mu San Antonio Spurs. Zespół z Teksasu w nowym sezonie NBA ma „tankować”, czyli walczyć o jak najgorszy bilans, by powalczyć o numer jeden draftu 2023. Z tej uwagi drużyna doświadczonego trenera Popovicha jest w przebudowie i chętnie sięga po młodych graczy, którzy dopiero mają się uczuć. Dlatego też sporą szansę na pierwszą piątkę Spurs ma właśnie Sochan. W zakładach bukmacherskich STS można typować, jak pójdzie reprezentantowi Polski w meczu San Antonio z Charlotte Hornets. Kurs na to, że zagra w wyjściowym składzie wynosi obecnie 1.45, co sugeruje, że jest to więcej niż prawdopodobne. Zresztą taką narrację narzucił sam Gregg Popovich, który pytany o to, czy skład pierwszej piątki z ostatniego sparingu przed sezonem będzie identyczny w pierwszym meczu NBA, odpowiedział: „Prawdopodobnie”.
Lepszy niż Gortat i Rodman?!
Sochan w pierwszym meczu NBA swojego nowego klubu i od razu w pierwszej piątce? To byłaby niesamowita rzecz, pokazująca ocenę jakości wybranego z numerem 9. w drafcie koszykarza. Dla porównania Marcin Gortat, który wyrobił sobie renomę w NBA w pierwszym sezonie w Orlando Magic nie zagrał ani jednego meczu w pierwszej piątce, w drugim sezonie zaliczył tylko trzy takie mecze, a w trzecim znów okrągłe zero. Tak naprawdę dopiero w siódmym (!) sezonie w NBA, już w barwach Phoenix Suns stał się graczem pierwszopiątkowym. Sochanowi może przyjść to łatwiej i szybciej.
Preseason pokazał atuty i wady Polaka
Ale nie jest też tak, że wszystko Jeremy otrzyma niemal za darmo. Mecze przedsezonowe pokazały dobitnie jego atuty i wady. Do tych pierwszych zaliczymy grę w obronie, krycie, aktywność. Dużo gorzej było z rzutami i skutecznością. Rzuty osobiste też są do poprawy. 19-latek w meczach przedsezonowych zdobywał średnio 4,4 punktu i miał 4,6 zbiórki. Mimo tego koszykarza pochwalił sam Gregg Popovich.
Jest zawsze optymistyczny i uśmiechnięty. Kocha grać, jest bardzo ambitny i agresywny. Nigdy się nie poddaje i to jest pierwsza rzecz, którą możesz zauważyć u niego. Błyszczy także swoją wszechstronnością. Potrafi zbierać piłki i brać je na siebie. Jest dobrym ball-handlerem, potrafi podawać i jest utalentowanym graczem. Musi popracować nad swoim rzutem, ale czeka go wielka kariera
Gregg Popovich, trener San Antonio Spurs
Reprezentanta Polski chwali nie tylko trener, ale i legenda klubu z Teksasu. Sean Elliott, który grał w latach 1989-2021 w San Antonio i zdobył jedno mistrzostwo NBA uważa, że Sochan jest lepszy niż… Denis Rodman. – Sochan ma większe umiejętności niż taki gość jak Rodman, który był jednowymiarowy. Rodman potrafił świetnie zbierać piłki, ale pod względem ofensywnym nie dawał zbyt dużo na parkiecie. Sochan może robić tak wiele różnych rzeczy – powiedział Elliott w rozmowie z San Antonio Express-News.
Sochan debiutantem sezonu? Kurs bardzo wysoki
Jeśli więc Sochan będzie robił to, czego od niego się oczekuje i zbierał cenne doświadczenie, to może być bardzo owocny sezon dla niego w NBA. Jak dobry? Trudno przewidywać. Co ciekawe kibice koszykówki mogą typować, że reprezentant Polski zostanie wybrany pod koniec sezonu najlepszym debiutantem. Kurs na takie zdarzenie wynosi obecnie 40.00. Dla porównania faworytami do tej nagrody są Paolo Banchero (2.80) z Orlando Magic i Keegan Murray (5.75.) z Sacramento Kings.