Jeremy Sochan wystąpił w drugim meczu po kontuzji. Reprezentant Polski znów pojawił się na parkiecie z ławki rezerwowych. Sochan zagrał przyzwoicie, ale zwrócił na siebie uwagę przede wszystkim… nową fryzurą. Spurs ulegli Trail Blazers 112:128.
Trener Gregg Popovich bardzo dba o prawidłowy rozwój reprezentanta Polski. Nie dość, że ciepło się o nim wypowiada niemal przy każdej okazji, to jeszcze umiejętnie szafuje jego minutami. Kontuzja przez którą Sochan opuścił pięć kolejnych meczów NBA sprawiła, że stracił on miejsce w podstawowej piątce.
Ale spokojnie, prędzej czy później Jeremy wróci do wyjściowego składu. Na razie trener limituje minuty Polaka na parkiecie. Po raz drugi był on rezerwowym, ale z każdym meczem Sochan powinien wyglądać lepiej. Przeciwko mocnym Portland Trail Balzers Jeremy wyglądał jak reszta drużyny. Starał się, walczył, miał dobre momenty, ale koniec końców górą byli rywale.
Sochan zdobył cztery punkty, trafiając dwa z sześciu rzutów, do tego dodał pięć zbiórek i trzy asysty. Wszyscy jednak zauważyli, że Polak zmienił image. Sochan ściął włosy i tym razem nie zafarbował ich na żaden wyrazisty kolor. Ostatecznie jednak San Antonio przegrało z Portland 112:128 i po ostatnich zwycięstwach zanotowało 19. porażkę w tym sezonie NBA, przez co zajmuje ostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej.
Nasi młodzi gracze dostali dziś dobrą lekcję koszykówki. Szczególnie Jeremy, który starał się kryć Damiana Lillarda
Gregg Popovich, trener San Antonio Spurs
Następny mecz Spurs zagrają w… Meksyku, gdzie rywalem będą Miami Heat. Mecz ten odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę.