STS KOD PROMOCYJNY

Dlaczego polskie kluby nie mogą awansować do Ligi Mistrzów?

Autor: Piotr Tomalski
Strona głównaPiłka nożnaDlaczego polskie kluby nie mogą awansować do Ligi Mistrzów?

Co roku kibice polskiej piłki klubowej czekają na lipiec i sierpień. Wówczas to najczęściej kończy przygoda zespołów znad Wisły w europejskich pucharach. Część porażek można wytłumaczyć, innych wręcz nie wypada.

Długi czas oczekiwania

Trzeba na to wszystko spojrzeć z pewnej perspektywy patrząc przede wszystkim na mistrza Polski, a więc jedyny zespół, który walczy o Ligę Mistrzów. Można oczywiście wskazywać na inne ekipy, które biją się w Lidze Europy lub Lidze Konferencji. Sęk w tym, że mieliśmy już w tych rozgrywkach zespoły.

Nawet dość często, choć ostatnie lata nie wyglądały tak dobrze jak choćby na początku drugiej dekady XXI wieku, gdzie Lech był w stanie remisować z Juventusem, a był nawet moment, gdzie dwa zespoły znalazły się w fazie pucharowej Ligi Europy. Ostatni sezon poznaniaków rozochocił kibiców i wlał w serca nadzieje na piłkarski sukces. Wystarczy jednak spojrzeć na dwumecz z zawsze mocnym azerskim Karabachem, by zrozumieć, że sytuacja nie jest tak różowa.

W XXI wieku tylko raz polski zespół awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Była to Legia Warszawa pod wodzą Besnika Hasiego, który… wyleciał z klubu całkiem szybko po historycznym awansie. Dwa razy blisko była krakowska Wisła, jednak najpierw złudzeń pozbawił ją Panathinaikos, a następnie… APOEL.

Co więc powoduje, że polskie zespoły nie potrafią awansować do fazy grupowej najlepszych rozgrywek w Europie? Czego historia powinna nauczyć Michała Świerczewskiego i Dawida Szwargę – dwóch głównie odpowiedzialnych w tym sezonie za wynik polskiej ligi w eliminacjach do Ligi Mistrzów?

Okno wystawowe

Nieodzownym elementem związanym z polską ligą są transfery. Na nasze nieszczęście te wychodzące z ligi. Świetnym przykładem jest Lech, który otrzymał ofertę nie do odrzucenia za Jakuba Kamińskiego z Wolfsburga. Polski klub nie jest w stanie zaoferować zawodnikom ani tak wielkiej gaży jak inne kluby z zachodu, a nawet i wschodu.

Ekipy znad Wisły doskonale zdają sobie sprawę, że jeżeli nie sprzedadzą zawodnika od razu w momencie, gdy ten się wybija ponad poziom ligi, to później mogą na nim nie zarobić w zasadzie nic. Już nie raz zdarzało się, że gwiazda opuszczająca Ekstraklasę nie poradziła sobie poza Polską.

Dobrym przykładem jest Jorge Felix, który po dobrym okresie w Piaście szybko wyjechał i po średnim okresie w Turcji wrócił do Gliwic. Przykładów można byłoby mnożyć. Inna sprawa to gracze, który radzą sobie dobrze lub bardzo dobrze poza Polską. Plus taki, ze się rozwinęli. Szkoda jedynie, ze w innych niż polskie kluby.

Legia w sezonie 2021/2022 sprzedała choćby Josipa Juranovicia. Straciła także Pawła Wszołka. Rok wcześniej Michała Karbownika, a jeszcze wcześniej choćby Sebastiana Szymańskiego. Każdy z nich był graczem, który mógłby pomóc w walce o Ligę Mistrzów. Rzeczywistość okazywała się brutalna.

Finansowa przepaść

Będąc przy transferach nie można zapomnieć o budżetach klubów. Wiele z nich nie stać na to, by wydać w ciągu okna więcej niż 2-3 miliony euro na wszystkie wzmocnienia, a co dopiero na poszczególnego zawodnika. Rynek transferów w Europie pokazuje, że aby stworzyć ekipę gotową do walki o Ligę Mistrzów trzeba sypnąć groszem. Ewentualnie można jeszcze szukać alternatywnych, tańszych opcji.

Obecnie nawet zdobycie mistrzostwa Polski wymaga sporych inwestycji finansowych. Przecież w dopiero co zakończonych rozgrywkach Raków Częstochowa utrzymał w zasadzie cały zespół. Zamiast rewolucji pozwolił jedynie na ewolucję. Zresztą ta metoda dalej jest stosowana przy Limanowskiego.

Zresztą letnie okno transferowe, a przynajmniej jego początek, wskazuje, że najlepsze zespoły w Polsce są w stanie utrzymać swoje gwiazdy, a w dodatku dokładać do drużyn kolejne silne elementy. Są na to tylko dwa sensowne wyjaśnienia. Albo polskie klubu mają w końcu odpowiednie zasoby, by utrzymać zawodników lub też nie wzbudzają oni najmniejszego zainteresowania poza granicami Polski.

Kim oni są?

Praktycznie każdy polski zespół, który walczył o Ligę Mistrzów ma w swojej karierze porażkę, którą trudno w logiczny sposób wytłumaczyć. Całkiem niedawno Legia przegrywała z luksemburskim Dudelange. Jeszcze wcześniej Wisła Kraków odpadała z Levadią Tallinn. I to już w czasach tzw. „reformy Platiniego”, która takim zespołom jak te z Polski ułatwiła walkę o najważniejsze rozgrywki europejskie.

Patrząc dalej mieliśmy Lecha Poznań i hasło „na Rumaku do Europy” odnoszące się do szkoleniowca ekipy z Poznania. Skończyło się litewskim upokorzeniem od Żalgirisu Wilno. Jak wytłumaczyć takie wyniki polskich zespołów z drużynami notowanymi zdecydowanie niżej?

Kluczem jest mentalność i nastawienie. W końcu nawet zespół dysponujący zdecydowanie większą jakością, jak Real Madryt, nie dał rady wygrać w Warszawie, gdy Legia rywalizowała w Lidze Mistrzów. Zapewne polskie drużyny podeszły, tak jak Królewscy do meczu przy Łazienkowskiej – na spokojnie, bez poświęcenia zbyt wielu sił, i tak uda się wygrać. O tym, że w teorii słabszych lekceważyć nie można, pokazało spotkanie reprezentacji Polski z Mołdawią.

Raków nadzieją na zmianę?

Ciekawie zapowiada się tegoroczna edycja eliminacji Ligi Mistrzów. Wystąpi w nich zespół, który dotychczas nie miał okazji bić się o te rozgrywki. To trzecie podejście Rakowa do europejskich pucharów. Poprzednie edycje kończyły się porażkami na ostatniej prostej. Szczególnie bolesna była porażka w Pradze, gdzie Raków szanse na awans zaprzepaścił w doliczonym czasie gry dogrywki.

Teraz może być inaczej. Raków w losowaniach trafił na potencjalnie najlżejszych przeciwników. Musi jednak to wykorzystać. Dwa wygrane dwumecze zapewnią mu pierwszy w historii awans do europejskich pucharów. Trudno jednak spodziewać się, że podopieczni Dawida Szwargi nagle wejdą na piłkarski poziom nieosiągalny przez polskie zespoły w ostatnich latach.

Choć Rakowa nie można skreślać od razu, tak mistrzowie Polski będą mieli trudną drogę, podobnie jak inni mistrzowie Polski. Kto wiem, może jednak za niecałe dwa miesiące okaże się, że mamy kolejny zespół z historycznym awansem do Ligi Mistrzów.

Piotr Tomalski
Piotr Tomalski
Jako jedyny z rodziny interesowałem się sportem. Od obserwacji rozgrywek przed telewizorem, przez uprawianie piłki nożnej przeszedłem do pracy związanej z relacjonowaniem wydarzeń sportowych. Zbierałem doświadczenie w mniejszych redakcjach (Radio Gol), po zdecydowanie większe (Katowicki Sport i Radio Katowice). Na portalu Gotowi na Sport piszę o wydarzeniach ze świata piłki nożnej, żużla i sportów walki.

Najnowsze

Powiązane

Polecamy

Tenisowy kalendarz Huberta Hurkacza 2024. Gdzie zagra Polak?

Hubert Hurkacz to tenisista, który zagościł na stałe w czołówce prestiżowego rankingu ATP. Polak jest obecnie w czołowej "dziesiątce" i zrobi wszystko, by nie...

Kalendarz turniejów WTA 2024. Kiedy zagra Iga Świątek?

Jak wygląda kalendarz turniejów WTA w 2024? Jakie turnieje tenisowe odbędą się na całym świecie? W których wystąpi Iga Świątek? Sprawdźmy to! Co zrobić, by...