Zawodnicy Orlen Wisły Płock efektownie pokonali przed własną publicznością 37:30 Telekom Veszprem HC z Węgier. To niezwykle cenne zwycięstwo, które utrzymuje płocczan w walce o awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Wicemistrzowie Polski wyraźnie pokonali jednego z faworytów do wygrania całych rozgrywek, rozgrywając jednocześnie swój najlepszy mecz w tym sezonie.
Gracze Wisły Płock sprawili dużą niespodziankę
Płocczanie przystępowali do tego meczu w trudnej sytuacji z bilansem 2-7 w Lidze Mistrzów. Zdecydowanym faworytem do zwycięstwa był węgierski Telekom Veszprem, który przed rokiem grał w Final Four rozgrywek. Pierwszy mecz pomiędzy tymi zespołami zakończył się wygraną Węgrów 28:21. Teraz Orlen Wisła Płock do domowego starcia przystępowała po wyraźnej wygranej z RK Celje ze Słowenii.
Mecz w Płocku od początku układał się po myśli podopiecznych trenera Xaviera Sabate. Wicemistrzowie Polski w pierwszej połowie wypracowali sobie kilka bramek przewagi i kontrolowali widowisko. Na przerwę schodzili przy efektownym prowadzeniu 18:11 i byli blisko sprawienia niespodzianki. Po zmianie stron zagrali bardzo dojrzale i odpowiedzialnie. Płocczanie utrzymywali bezpieczną przewagę i ani na moment nie pozwolili rywalom na zbliżenie się do remisu. Finalnie Orlen Wisła Płock wygrała 37:30 i sięgnęła po wielkie zwycięstwo. Bez dwóch zdań to najlepszy mecz wicemistrzów Polski w tym sezonie.
Orlen Wisła Płock – Telekom Veszprem HC 37:30 (18:11)
Orlen Wisła Płock zachowała szanse na awans
Szczypiorniści Orlenu Wisły Płock udanie zakończyli rok kalendarzowy w Lidze Mistrzów. Pokonali jednego z faworytów rozgrywek i awansowali na szóste miejsce w grupie B. Daje ono przepustkę do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Do końca pozostało jeszcze pięć kolejek, które zostaną rozegrane już w 2024 roku. Przed płocczanami kilka tygodni przerwy od meczów w europejskich pucharach. Powrócą do nich 15 lutego, gdy na wyjeździe zmierzą się z obrońcą tytułu SC Magdeburgiem z Niemiec. Pierwszy mecz pomiędzy tymi zespołami zakończył się wygraną Niemców 28:26. Liczymy na to, że płocczanie pójdą za ciosem i pokuszą się o kolejną niespodziankę.