Marek Goczał wspólnie z pilotem Maciejem Martonem wygrali drugi z rzędu etap w Rajdzie Dakar w klasie SSV. Ze względu na bardzo trudne warunki pogodowe i ulewny deszcz etap został przerwany w trakcie, a załogi zawrócone do bazy w Ha’il. Na niepełnym etapie najlepszy okazał się Marek Goczał, który kolejnego kierowcę w stawce SSV wyprzedził po kilka minut. Dzięki temu zawodnik Energylandia Rally Team umocnił się na pozycji lidera wyścigu.
Trudne warunki i przerwany etap
Na trzecim etapie Rajdu Dakar 2023 kierowcy rywalizowali nie tylko ze sobą, ale również z bardzo trudnymi warunkami atmosferycznymi. Były na tyle słabe, że wielu kierowców wycofało się z rywalizacji, a niektórzy potrzebowali wsparcia śmigłowca ratunkowego. Ostatecznie sędziowie zdecydowali się na przerwanie etapu w jego trakcie. Największy dystans pokonali kierowcy samochodów, z których najlepsi znajdowali się na 378. kilometrze. Ze względu na wolniejsze tempo jazdy i mniejszą moc, najdalej z tyłu pozostawali kierowcy w klasie SSV, w której doskonale spisuje się Marek Goczał. Sędziowie zdecydowali o tym, że wszyscy powrócili na biwak w Ha’il. Ci, którzy nie dotarli do punktu kontrolnego, będą mieli przeliczone czasy.
Drugie z rzędu zwycięstwo Marka Goczała
Najlepiej w klasie SSV ponownie spisał się Marek Goczał z Energylandia Rally Team, który jedzie w parze z pilotem Maciejem Martonem. Z nieoficjalnych czasów wynika, że ponownie wygrali etap Rajdu Dakar i umocnili się na pozycji liderów wyścigu. Po trzech rozegranych etapach mają już ponad 11 minut przewagi nad kolejną załogą w stawce. Drugie miejsce zajmują de Oliveira i Prata.
Solidna jazda Eryka Goczała
Kolejny raz z dobrej strony zaprezentował się również 18-letni Eryk Goczał, czyli syn Marka. Tym razem zajął ósme miejsce i stracił do zwycięzcy około 19 minut. Młody Polak jedzie w parze z pilotem Oriolem Meną z Hiszpanii. Dobry wynik na trzecim etapie sprawił, że Eryk Goczał przesunął się na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.
Pozostali mieli mniej szczęścia
Niestety mniej szczęścia mieli Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk. Nie dojechali do punktu kontrolnego na 378. kilometrze i ich czas zostanie przeliczony przez sędziów. W podobnej sytuacji jest wiele innych uznanych załóg.