Jeszcze kilka godzin temu wydawało się, że Natalii Maliszewskiej cudem uda się wziąć udział w wyścigu na 500 metrów w short tracku i będzie miała okazję powalczyć o medal w swojej koronnej konkurencji. Zdążyliśmy już poinformować o wielkim sukcesie kierownictwa Polskiej Misji Olimpijskiej, które walczyło o start panczenistki do samego końca i wydawało się, że dopięło swego. Jednak w ostatniej chwili gospodarze nie nie dopuścili Polki do startu, co może budzić wiele znaków zapytania.
Zamieszanie z pozytywnymi i negatywnymi wynikami testów na koronawirusa
Polka została zwolniona z izolacji po otrzymaniu w piątek 4 lutego negatywnych wyników testu na koronawirusa. Oznaczało to, że Polka mogła wrócić do koleżanek w wiosce olimpijskiej i w ostatniej chwili zdążyć na udział w kwalifikacjach w wyścigu na 500 metrów na torze krótkim. Gdy wydawało się, że najgorsze już za zawodniczką, przyszła nieoczekiwana wiadomość. W teście przed zawodami Natalia Maliszewska otrzymała kolejny pozytywny wynik i stała się tragedia — panczenistkę wycofano z list startowych i ostatecznie jej miejsce w kwalifikacjach zajęła młoda Kamila Stormowska, która na pewno powalczy o jak najlepszy wynik. Na starcie pojawią się także Patrycja Maliszewska i Nikola Mazur.
Szkoda zaprzepaszczonej szansy na medal Natalii Maliszewskiej, ponieważ przed igrzyskami była naszą największą nadzieją medalową. To osobisty dramat Polki, która od lat zalicza się do światowej czołówki kobiecego short tracku na dystansie 500 metrów. Trzymamy kciuki, by miała okazję wystartować za kilka dni w wyścigu na 1000 metrów, gdzie jej szanse na medal wydają się być zdecydowanie niższe.