Media społecznościowe i internet wręcz płoną po wczorajszej porażce, a raczej wstydliwej kompromitacji Polski w Kiszyniowie. Piłkarze niechętnie stawali przed kamerami i mikrofonami, a kibice nie pozostawiają na nich suchej nitki.
Do przerwy nic nie zapowiadało takiej katastrofy. Polska prowadziła 2:0 i kontrolowała przebieg spotkania. Po przerwie biało-czerwonych na boisku praktycznie nie było, a Mołdawia zaciekle atakowała, odwracając losy meczu i wygrywając 3:2.
Myślami na wakacjach
Tuż po końcowym gwizdku, jako jedyny do kamer stanął Jan Bednarek, ale jego wypowiedź wzbudziła jeszcze większe kontrowersje i komentarze.
chcieliśmy zagrać drugą połowę na stojąco. Myśleliśmy, że ten mecz dogra się sam do końca, że zostało 45 minut i jedziemy na wakacje. będzie teraz z nami „grillowanie”, ale na to zasłużyliśmy
Jan Bednarek, obrońca reprezentacji Polski
Porażka z najsłabszą reprezentacją w historii
Bednarek ma rację, bo grillowanie zaczęło się wczoraj w nocy i trwa nadal. Trudno się jednak dziwić, skoro biorąc pod uwagę ranking FIFA, była to największa wpadka biało-czerwonych w historii! Mołdawia zajmuje wciąż 171. miejsce, a w 2007 roku przegraliśmy z Armenią, która była na 128. Był to też drugi raz w historii, gdy Polska przegrała z zespołem spoza pierwszej setki rankingu.
W trudnej sytuacji znaleźli się nie tylko piłkarze reprezentacji Polski, ale i osoby odpowiadające za social media. W naszym cyklu „Za kulisami reprezentacji”, Michał Bartnicki opowiadał, że prowadząc social media mają przygotowane „krytyczne scenariusze„. Wczoraj wieczorem admin „Łączy nas piłka” był już bardzo oszczędny. Ale nie tak bardzo, jak prezes PZPN Cezary Kulesza, który wrzucał jeszcze posta w przerwie meczu z Mołdawią przy prowadzeniu 2:0. Potem jednak zamilkł na dobre…
„Lewy” i „Zielu” pod ostrzałem
Piłkarze początkowo nie chcieli się wypowiadać, pod sektorem polskich kibiców usłyszeli gromkie „wypier***”, ale po wyjściu z szatni kilku stanęło jednak do dziennikarzy. – Mieliśmy sytuację na zabicie tego meczu, na 3:1, ale nie wykorzystaliśmy ich więc ciężko powiedzieć, co się stało, bo to jest praktycznie niewiarygodne. Ciężko po meczu to skomentować, patrząc na przebieg pierwszej połowy. Prowadziliśmy grę, strzeliliśmy dwie bramki (…). To boli Na tę chwilę ten margines błędu jest naprawdę już mały – stwierdził w mixed zonie Robert Lewandowski. Jego jubileuszowy gol jest śmiechem przez łzy.
Bardzo dużo krytyki spadło na Piotra Zielińskiego, który usłyszał wiele przekleństw z trybun, a w internecie lepiej nie było. – Myślę, że to niestety się ode mnie zaczęło. To ja obudziłem zespół z Mołdawii. Biorę to na siebie, nie można robić takich strat w takiej strefie boiska gdzie praktycznie byliśmy całą drużyną na połowie przeciwnika. Naprawdę jesteśmy zdruzgotani. Przykra sprawa, ja nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem i jest mi naprawdę ciężko, ale wyjdziemy z tego – przyznał „Zielu”.
Trener nie wie co się stało. Kulesza wzywa na rozmowę
Selekcjoner Fernando Santos wyglądał też na przybitego i być może w głębi duszy zastanawiał się, w co się wpakował…
Nie wiem co się stało. Nie jest to brak umiejętności. Gdyby brakowało umiejętności, to nie moglibyśmy tak zagrać w pierwszej połowie. Chodzi przede wszystkim o koncentrację, bycie obecnym cały czas podczas spotkania, cały czas mieć zaufanie. Prawda jest taka, że zaczęliśmy kumulować błędy i kiedy to się wydarza, to jest to wstyd. Nie ma tutaj żadnego wytłumaczenia. Wiem, że to co się wydarzyło w tym meczu, nigdy mi się nie przydarzyło.
Fernando Santos, selekcjoner reprezentacji Polski
Sytuacja tak szybko nie ucichnie, bo sytuacja Polski w eliminacjach Euro 2024 zrobiła się niezbyt komfortowa. W samo południe w środę Cezary Kulesza zaprosił na dywanik Fernando Santosa. Podobno zwolnienie nie wchodzi w rachubę.
ZOBACZ TAKŻE: Najlepsi strzelcy Reprezentacji Polski
ZOBACZ TAKŻE: EURO 2024: gdzie obejrzeć