W miniony weekend w Żninie rozegrano trzecią rundę mistrzostw świata Hydro GP. Spore powody do zadowolenia ma Henryk Synoracki. Doświadczony polski motorowodniak został wicemistrzem świata w Formule 125. Tym samym sięgnął po swój 39. medal w bogatej karierze. Z dobrej strony w Formule 500 pokazał się Marcin Zieliński, który pewnie wygrał zawody i umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji cyklu w tej klasie. Kolejne zawody Formuły 500 odbędą się 5 października w Niemczech.
Wicemistrzostwo świata dla Henryka Synorackiego
Na Jeziorze Żnińskim Małym rozegrano trzecią rundę mistrzostw świata Hydro GP w tym sezonie. Motorowodniacy rywalizowali w dniach 29-30 czerwca w Żninie. Cykl kończyła tam Formula 125, w której dobrze spisywał się doświadczony Henryk Synoracki. Polował na 39. medal dużej międzynarodowej imprezy w swojej karierze. Polak w Żninie zdecydował się na start w nowej łódce. Wszystko po to, aby zyskać przewagę nad swoimi głównymi konkurentami.
Rywalizację rozpoczął od szóstego miejsca w pierwszym biegu. W drugim był czwarty. Oznaczało to, że przed niedzielnymi startami zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Formuły 125. Wciąż miał szanse na walkę o złoto. Ostatecznie uniemożliwiła mu to aura. Pogoda w niedzielę była zła i nie można było rozegrać ani jednego wyścigu. Tym samym Henryk Synoracki został wicemistrzem świata Hydro GP w Formule 125. Złotym medalistą został Włoch Mattia Calzolari, do którego Polak stracił 15 punktów. Podium uzupełnił Bułgar Viktor Lyubenov.
Marcin Zieliński umocnił się na prowadzeniu w Formule 500
W sobotę w Żninie doskonale czuł się Marcin Zieliński. Zawodnik ten broni tytułu mistrza świata w Formule 500. W tym roku wygrywał już zawody w Czechach i we Włoszech. Teraz ponownie był poza zasięgiem reszty stawki. W sobotę wygrał oba wyścigi, a jego przewaga wynosiła nawet 20 sekund. To najlepiej oddaje skalę jego dominacji. W niedzielę już się nie ścigano, jednak Marcin Zieliński umocnił się na prowadzeniu w Formule 500. Decydujące zawody dla tej klasy zostaną rozegrane 5 października w Niemczech. Wydaje się, że tylko katastrofa mogłaby odebrać Polakowi złoty medal i tytuł mistrza świata.