Zgodnie z oczekiwaniami Iga Świątek pokonała Chorwatkę Petrę Martić i awansowała do III rundy tegorocznego Wimbledonu. Spotkanie było wyrównane, jednak w całości kontrolowała je Polka. W obu setach zanotowała po jednym przełamaniu w kluczowych momentach i w dwóch setach pokonała rywalkę. Na przestrzeni całego meczu Petra Martić nie miała ani jednego breakpointa. Iga Świątek jest już w III rundzie, gdzie zagra z Kazaszką Julią Putincewą.
Solidny mecz i pewna wygrana Igi Świątek
Iga Światek (1. WTA) rozpoczęła Wimbledon od wygranej w dwóch szybkich setach z Amerykanką Sofią Kenin (49. WTA). W II rundzie również była zdecydowaną faworytką. Po drugiej stronie kortu stanęła doświadczona Chorwatka Petra Martić (85. WTA). Zgodnie z oczekiwaniami mecz toczył się pod dyktando Polki i był spokojny. Od początku obie tenisistki pewnie wygrywały swoje podania. Iga Świątek przyspieszyła w końcówce. W dziesiątym gemie przełamała i zakończyła partię 6:4.
Drugi set miał bardzo podobny przebieg. Ponownie obie spokojnie serwowały i pewnie wygrywały swoje gemy serwisowe. Kluczowy dla losów tego meczu był ósmy gem drugiej partii. Znów oglądaliśmy przyspieszenie liderki światowego rankingu. Odebrała Chorwatce serwis. Po chwili wygrała swojego gema serwisowego do zera i cieszyła się z awansu do III rundy Wimbledonu. Spotkanie toczyło się pod dyktando Igi Świątek. Gdy przyspieszała, to przełamywała rywalkę i zyskiwała przewagę. Na przestrzeni całego meczu Martić nie miała ani jednej szansy na przełamanie. Spotkanie zakończyło się w niespełna 1,5 godziny.
Iga Świątek (Polska, 1) – Petra Martić (Chorwacja) 6:4, 6:3
Putincewa kolejną rywalką Świątek w Londynie
Iga Świątek zna już swoją kolejną rywalkę w Wimbledonie. W III rundzie zmierzy się z Kazaszką Julią Putincewą (35. WTA). Ponownie zdecydowaną faworytką będzie Polka. Do tej pory obie grały ze sobą cztery razy i za każdym razem Iga Świątek wygrywała bez straty seta. Ostatni mecz miał miejsce w maju w turnieju w Rzymie. Tam Polka wygrała 6:3, 6:4. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, abyśmy w Londynie zobaczyli powtórkę tego wyniku.