Rywalizacja we Wrocławiu zapowiada się na niezwykle ciekawą. Reprezentacja Polski z Bartoszem Zmarzlikiem na czele powalczy o kolejne trofeum. Zadanie nie będzie należało do prostych. Finaliści na pewno liczą na pokonanie Polaków.
Faworyt jest znany
Podopieczni Rafała Dobruckiego mają duże szanse na kolejny reprezentacyjny sukces. Dla selekcjonera, który w czwartek podał skład na finałowe zmagania o Drużynowy Puchar Świata, po raz pierwszy ma szanse na tak duży, trenerski sukces. Trzeba jednak przyznać, że jego zawodnicy także chcą sięgnąć po trofeum.
Mowa przecież nie tylko o Zmarzliku, który ma na swoim koncie wiele medali drużynowych i indywidualnych. Inaczej ma się sprawa z pozostałymi reprezentantami, którzy także chcą dodać od siebie w rywalizacji reprezentacyjnej.
Na korzyść polskiej kadry działa także fakt, że walka o medale odbędzie się na stadionie we Wrocławiu. Dzięki temu reprezentacja Polski miała więcej czasu na odpoczynek. Przede wszystkim nie musiała rozgrywać co najmniej jednego meczu półfinałowego. Teraz może z lekkim spokojem podejść do sobotniego finału Drużynowego Pucharu Świata.
Łatwo nie będzie
Pewnymi udziału w finale są Duńczycy i Brytyjczycy. Szczególnie ekipa ze Skandynawii jawi się, jako najgroźniejszy z przeciwników. Leon Madsen i Mikkel Michelsen zdecydowanie chcieliby także dołożyć do swoich indywidualnych sukcesów także złoty medal reprezentacyjny. Łatwe to jednak nie będzie, szczególnie że polska reprezentacja także ma solidny zespół.
Brytyjczycy nie będą aż tak groźni jak Duńczycy. Nie zmienia to jednak faktu, że Tai Woffinden, Daniel Bewley i Robert Lambert to zawodnicy, którzy na polskich torach udowadniali swoją jakość. Stąd też Polacu muszą mieć się na baczności i podejść do finałowej rywalizacji z ogromną dozą pokory.