“Zapach szatni”, docinki, przesądy i stereotypy. Klub sportowy nigdy nie był łatwym środowiskiem dla płci pięknej. Kobiety – jak wiadomo – żadnej pracy się nie boją, a często sport to ich pasja, więc dziś obecność i praca kobiet w klubach piłki nożnej, siatkówki, czy innych dyscyplin sportowych, to norma. Postanowiliśmy więc zapytać nasze drogie panie czy trudno im się przebić w świecie zdominowanym przez mężczyzn i czy kobieta faktycznie łagodzi obyczaje.
Piłkarska szatnia czy autokar to nadal miejsce trudno dostępne dla kobiet. Praktycznie na każdym kroku można jednak natrafić na panie piastujące przeróżne funkcje, najczęściej w biurach prasowych lub działach marketingów. Dzień kobiet to idealny moment, by oddać głos płci pięknej pracującej w „męskim świecie”. Jak udało im się wejść do tego świata, jak są traktowane w pracy i co bywa w niej najtrudniejsze. O te kwestie zapytaliśmy kilka kobiet, które od wielu lat pracują w klubach sportowych.
Czasy się zmieniły?
Gros kobiet, z którymi rozmawialiśmy nie pracuje od „wczoraj”, dzięki czemu ma spostrzeżenia dotyczące tego, jak kiedyś traktowano kobietę w klubie sportowym, a jak jest teraz. Wygląda na to, że jest o niebo lepiej, choć żarciki, szpilki, czy stereotypy jeszcze czasem krążą po klubowych korytarzach czy wspomnianej szatni. – Kilkanaście lat temu bardzo często byłam jedyną kobietą-redaktorką na konferencjach prasowych. Dla mnie nie stanowiło to wielkiego problemu, ale u niektórych dziennikarzy, zwłaszcza tzw. starszej daty, czasami wywoływało to lekko pobłażliwe uśmiechy. Natomiast gdy raz czy drugi widzieli, że jestem merytorycznie przygotowana do rozmowy z zawodnikiem lub trenerem, zaczęli mnie traktować jak koleżankę po fachu – mówi nam Aleksandra Filipiak-Graczykowska, z biura prasowego siatkarskiego klubu PGE Skra Bełchatów, która potwierdza, że pod tym względem jest już znacznie lepiej. – Obecnie nikogo nie dziwi, że kobieta pisze o piłce nożnej albo innym sporcie. Jest wiele kobiet również w klubach sportowych – nie tylko w działach administracji czy biznesowych, ale także w komunikacji, marketingu, na stanowiskach związanych bezpośrednio z pracą z drużyną. W PGE Skrze mamy chyba jedyną w PlusLidze menedżerkę zespołu, kolejna kobieta pracuje przy klubowych social mediach, kolejna stawia swoje pierwsze kroki w realizacji materiałów wideo – dodaje Filipiak-Graczykowska.
Wiele razy słyszałam, że kobieta w szatni przynosi pecha, ale nic bardziej mylnego. Kobieta wprowadza do szatni uśmiech i dodatkową energię – Paulina Laby.
Dyscyplina ma znaczenie?
Siatkówka to jednak trochę inny kibicowski świat w porównaniu z piłką nożną, czyli najpopularniejszym sportem w Polsce. Czy to oznacza, że w futbolu stosunek do pań jest inny, a nawet gorszy? – Gdy zaczynałam pracę w Lechii Gdańsk niewiele było innych kobiet na podobnych stanowiskach. Jeżeli gdzieś pracowała dziewczyna, to zajmowała się raczej księgowością, a nie komunikacją. Najtrudniejszy moment był po Lechii Gdańsk. Myślę, że właśnie wtedy musiałam udowodnić przedstawicielom naszej branży kim tak naprawdę jest Daria Wollenberg i że mam do zaoferowania znacznie więcej niż przysłowiowy ładny uśmiech. W branży pracuję już 8 lat. W tym czasie w klubach piłkarskich, ale także w strukturach Ekstraklasy, PZPN, czy 1 Ligi pojawiło się naprawdę wiele kobiet i myślę, że stereotypowe myślenie zdarza się coraz rzadziej. Ja osobiście nie spotykam się już z żadnymi stereotypami – opowiada Daria Wollenberg, obecnie rzeczniczka prasowa Korony Kielce, która w przeszłości pracowała m.in. w Rakowie Częstochowa, czy wspomnianej Lechii Gdańsk.
Z kolei zdaniem Agnieszki Syczewskiej, piłka nożna w Polsce, a przez to funkcjonowanie klubów mocno się zmieniły na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. – Piłka prawie 15 lat temu, kiedy zaczynałam pracę w klubie bardzo różniła się od tego, jak funkcjonuje obecnie. Nauczenie się branży, jej mechanizmów i specyfiki było najtrudniejsze. Nie podchodziłam nigdy do pracy w sporcie poprzez pryzmat męskiego środowiska – zawsze dobrze mi się pracowało z mężczyznami, cenię u współpracowników zaangażowanie, szybkość podejmowania decyzji i przede wszystkim chęć rozwoju – mówi nam Syczewska, która w Jagiellonii Białystok pełniła funkcję dyrektora zarządzającego i prezesa, a do niedawna wiceprezesa zarządu Lechii. Jednak zdaniem Pauliny Laby, do niedawna rzeczniczki prasowej pierwszoligowego Podbeskidzia Bielsko-Biała, wciąż środowisko piłkarskie nie jest pozbawione do końca stereotypowego myślenia i wciąż wiele jest do poprawy. Ten proces trwa i nie został jeszcze zakończony. – Środowisko jest bardzo hermetyczne i wciąż ograniczone stereotypowym myśleniem, dlatego najczęściej do męskich drużyn niechętnie przyjmuje się kobiety. Wiele razy słyszałam, że kobieta w szatni przynosi pecha, ale nic bardziej mylnego. Kobieta wprowadza do szatni uśmiech i dodatkową energię. Mężczyźni powinni wiedzieć, że kobieta w drużynie też może mieć swoje zdanie (oczywiście nie we wszystkich kwestiach). Należy twardo stąpać po ziemi, przygotować się na kilka upadków, a później idzie już z górki. Największym wyzwaniem jest chyba po prostu wejście w ten świat – uważa Laby.
Liczy się zaangażowanie, kompetencje, te miękkie w szczególności, co dostrzegamy w ostatnich latach we wszystkich przedsiębiorstwach. Być może z tego względu kobietom jest nawet łatwiej, ponieważ te miękkie przymioty mamy bardziej rozwinięte, chociaż to też nie reguła – Agnieszka Syczewska.
Ograniczony wstęp do męskiej szatni
Gdy jednak kobietom udaje się wejść w to środowisko, to sama praca jest wymagająca. Nielimitowany czas pracy, praca w weekendy, wyjazdy na mecze, praca pod presją, czy też różne nieoczekiwane zdarzenia. To wszystko chleb powszedni naszych bohaterek. Co dla nich jest najtrudniejsze w pracy w klubie sportowym? – Mam to szczęście, że pracuję w organizacjach, gdzie to kompetencje są najważniejsze i decydują o podejmowanych projektach, a następnie także sukcesach. Trudno jest mi więc wskazać, co było najtrudniejsze. Zwykle mówi się, że to mężczyźni lepiej się znają na sporcie, ale osobiście uważam, że w pracy w obszarze komunikacji i marketingu klubu sportowego ważniejsze są wyczucie PR-owe, wiedza, zainteresowanie działaniami innych marek, nie tylko sportowych, niż bycie fanem danej dyscypliny – uważa Justyna Gdowska, kierownik marketingu i komunikacji w siatkarskim Treflu Gdańsk. – Pracując z męskimi drużynami sportowymi trudno jest mi sobie wyobrazić same kobiety w obszarze komunikacyjnym, ponieważ zdecydowanie łatwiej jest, gdy to mężczyzna nagrywa klubowe materiały wideo z szatni, zawodnicy czują się swobodnie. Z codziennych działań jest to jednak jedyny aspekt, na który według mnie ma wpływ płeć osoby pracującej w klubie. W Treflu Gdańsk w obszarze biurowym mamy lekką przewagę liczebną kobiet nad mężczyznami, ale może jesteśmy wyjątkiem w tym aspekcie.
Kompetencje i odpowiedni podejście, to oręże, z którego kobiety korzystają w klubach. – Myślę, że jak w każdej branży, należy mieć świadomość, że być może znajdą się osoby, które będą podważały twoje kompetencje. To na pewno jest duże wyzwanie, by nauczyć się racjonalnie podchodzić do takich opinii. Bywały nieprzyjemne sytuacje, w których musiałam wykazać się wiedzą i profesjonalizmem, by zaznaczyć, że nie jestem w tym miejscu z przypadku, ale czy jest to coś zarezerwowanego tylko dla jednej płci? Uważam, że nie – zauważa Angelika Kłos, rzeczniczka prasowa piłkarskiego Zagłębia Lubin. – Z jednej strony mam poczucie, że mimo wszystko w jakimś stopniu nadal musimy udowadniać swoją wartość i to, że nikt nie oferuje nam pracy za ładny wygląd czy dobry PR, a z drugiej strony nie czuję, że nasza praca różni się od pracy mężczyzn. Jedyne, co nas odróżnia to to, że facet bez problemu w każdym momencie jest w stanie wejść do szatni piłkarskiej. My kobiety niekoniecznie – dodaje Daria Wollenberg. – Praca w klubie wiąże się z wyzwaniami. Branża wymaga poświęcenia 24/7, w klubach się wiele dzieje, często działamy od kryzysu do kryzysu. Zgrany zespół na boisku, jak i poza nim to klucz do rozwoju i sukcesów – podkreśla Agnieszka Syczewska.
Bez taryfy ulgowej
Nie jest jednak tak, że dla pań praca w klubie sportowym, to tylko „orka na ugorze”. Czasem jest nawet łatwiej. W jakich przypadkach? – Będąc w klubie sportowym zdecydowanie prościej było mi np. nakłonić trenera czy zawodnika na wywiad lub zdjęcia. Mężczyźni mają gdzieś z tyłu głowy, że kobietom raczej się nie odmawia i z zasady trzeba być dla nich milszym. To taka mała przewaga kobiet w męskim świecie. A jeśli chodzi o samą pracę, nie ma tu taryfy ulgowej – wchodząc do świata sportu chcesz być traktowana równo, więc pracujesz jak wszyscy inni – zauważa Paulina Laby. – Liczy się zaangażowanie, kompetencje, te miękkie w szczególności, co dostrzegamy w ostatnich latach we wszystkich przedsiębiorstwach. Być może z tego względu kobietom jest nawet łatwiej, ponieważ te miękkie przymioty mamy bardziej rozwinięte, chociaż to też nie reguła – mówi Syczewska. – Do wielu rzeczy podchodzimy spokojniej, potrafimy pracować w zespole, prowadzić działania w kilku obszarach jednocześnie. Na pewno więc nie musimy mieć wobec panów żadnych kompleksów – dodaje Aleksandra Filipiak-Graczykowska.
Work-life balance kluczem do sukcesu?
Kobiety pracujące w klubach sportowych często uczą się nie tylko samego środowiska, ale i pracy w tych warunkach, a dodatkowo często muszą poradzić sobie z pogodzeniem życia prywatnego z zawodowym, bo przecież zakładają rodziny i rodzą dzieci. – Na pewno sporej „gimnastyki” wymaga łączenie pracy w sporcie z życiem rodzinnym. Wydaje mi się, że w większym stopniu dotyczy to kobiet niż mężczyzn, bo jednak jeśli mężczyzna często podróżuje służbowo albo ma nienormowany czas pracy, to jest to nadal bardziej społecznie akceptowane niż w przypadku kobiet. A tymczasem jeszcze podczas pracy w Widzewie niejednokrotnie zdarzało się, że niedzielę – zamiast z rodziną przy obiedzie – spędzałam w drodze gdzieś na drugi koniec Polski. Moja rodzina, zwłaszcza mąż, zawsze bardzo wspierali mnie w realizacji moich zawodowych celów i rozumieli, jak to dla mnie ważne, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że wiele pań może mieć z tym problem – stwierdza Aleksandra Filipiak-Graczykowska z PGE Skry Bełchatów. – Najtrudniejsze dla mnie było znalezienie równowagi pomiędzy pracą, często 7 dni w tygodniu ze względu na specyfikę rozgrywek zarówno piłki seniorskiej, jak i młodzieżowej, a czasem wolnym i odpoczynkiem. Znalezienie balansu zajęło mi tak naprawdę kilka lat i dopiero od niedawna mam poczucie, że udało mi się tę moją równowagę zdefiniować i praktykować. Obecnie w biurze prasowym pracuję z samymi mężczyznami – są fantastycznymi ludźmi, pełnymi szacunku do drugiego człowieka. Ciężko pracowałam na to, co osiągnęłam – karierę w Zagłębiu Lubin zaczynałam od bezpłatnych praktyk, przeszłam więc można powiedzieć wszystkie szczeble, aż do funkcji rzecznika prasowego – podkreśla Angelika Kłos. – Życzę sobie i wszystkim kobietom, żebyśmy zawsze pracowały w miejscach, w których to kompetencje są najważniejsze – puentuje Justyna Gdowska, a my przyłączamy się do tych życzeń. Niech „Dzień kobiet” trwa cały rok, by wszystkim żyło i pracowało się bardzo dobrze.
Życzę sobie i wszystkim kobietom, żebyśmy zawsze pracowały w miejscach, w których to kompetencje są najważniejsze – Justyna Gdowska.