STS KOD PROMOCYJNY

Reprezentacja Polski w przebudowie: wnioski po meczach z Czechami i Albanią

Autor: Redakcja GnS
Strona głównaPiłka nożnaReprezentacja PolskiReprezentacja Polski w przebudowie: wnioski po meczach z Czechami i Albanią

Zatrudnienie Fernando Santosa miało być dla reprezentacji Polski nowym otwarciem. Choć mecz z Czechami przywołał najgorsze demony z przeszłości, to już wygrana z Albanią daje selekcjonerowi względny spokój. Pytania o styl gry jednak pozostają. Zatem jakie wnioski płyną z ostatnich meczów el. Euro 2024 w wykonaniu kadrowiczów? 

Wstrząsająco zły początek

Każdy, kto miał nadzieję, że zatrudnienie Fernando Santosa przyniesie natychmiastową zmianę  stylu gry reprezentacji, szybko został sprowadzony na ziemię w brutalny sposób. Ledwo zdążyliśmy rozsiać się wygodnie w fotelach, a nasza kadra przegrywała w Pradze już 0:2. Takiego początku nie spodziewali się nawet najwięksi pesymiści. Jak przyznał później debiutujący w roli selekcjonera biało-czerwonych Portugalczyk, pomimo bogatej kariery trenerskiej czegoś podobnego jeszcze nie przeżył. Polacy po dwóch precyzyjnie wyprowadzonych ciosach znaleźli się na deskach i już nie zdołali się z nich podnieść. Mecz z Czechami zamiast być nowym otwarciem przywołał największe demony, które od lat trapią polską piłkę. Gol Damiana Szymańskiego był marnym pocieszeniem. Optymiści próbowali szukać analogii do sytuacji Leo Beenhakkera, który pierwszy mecz o punkty także  przegrał w takim samym stosunku w starciu z Finlandią, by później dać nam historyczny awans na Euro 2008, które rozegrano na boiskach w Austrii i Szwajcarii. 

Bolesna zmiana pokoleniowa

Jeszcze przed rozpoczęciem zgrupowania nasz nowy selekcjoner miał prawdziwy ból głowy. Wszystko przez kontuzje, które z gry eliminowały kolejnych kadrowiczów. Kamil Glik, Arkadiusz Milik, Jakub Moder, Kamil Piątkowski czy Bartosz Bereszyński, to tylko kilka nazwisk piłkarzy, z których nie mógł skorzystać Portugalczyk. Część z nich z miejsca znalazłaby się w wyjściowym składzie. Co gorsza, po pierwszych minutach meczu z Czechami do listy kontuzjowanych dołączył Matty Cash, to wszystko sprawiło, że pole manewru było bardzo ograniczone. Swoje możliwości zawęził również sam selekcjoner, rezygnując z Grzegorza Krychowiaka i Kamila Grosickiego. Brak środkowego pomocnika był największą sensacją ostatnich powołań i pewnym symbolem zmiany pokoleniowej, jaką za swojej kadencji zmuszony będzie dokonać Fernando Santos.

To właśnie jedno z zadań, jakie przed trenerem postawił prezes Cezary Kulesza. Wynika ono wprost z metryki naszych kluczowych graczy. Tu znów można szukać podobieństw do Leo Beenhakkera, który również był zmuszony zrezygnować z tak epokowych postaci, jak Dudek, Kłos czy Frankowski. Taka zmiana pokoleniowa za każdym razem wymaga czasu i zazwyczaj wiąże się z czasowym obniżeniem poziomu. Plaga kontuzji i konieczność wymiany pewnych graczy złożyły się na określony styl gry kadry w meczach z Czechami i Albanią, z którego nikt na czele z trenerem zadowolony być nie może.  

Brak zmiany stylu gry

Fernando Santos przyjechał do Polski także z zadaniem odmiany stylu gry, o której mówili nawet sami reprezentanci. Zbyt archaiczne i zachowawcze podejście do rozwiązywania boiskowych sytuacji należały do jednego z głównych zarzutów do jego poprzedników. Tymczasem Portugalczyk, przynajmniej na razie, nie odmienił poczynań naszych piłkarzy. Wciąż są oni nastawieni na minimalizowanie ryzyka. W ich decyzjach brakuje odwagi i pomysłu. Nawet w starciu z grającą zachowawczo Albanią nie byli w stanie narzucić swojego stylu, a o pozytywny wynik musieli drzeć do ostatnich sekund. Takie obrazki wdzieliśmy już zbyt często w przeszłości, żeby po zmianie selekcjonera dalej je tolerować. Santos z uwagi na swój dorobek otrzymał większy kredyt zaufania, ale musi zacząć spłacać już od kolejnego zgrupowania. W przeciwnym razie wszyscy sympatycy reprezentacji będą  zaniepokojeni, 

Problemy z regularną grą w klubach odbija się na dyspozycji w kadrze

Od lat problemem kadrowiczów jest brak regularnych występów w swoich klubach. Adam Nawałka był w stanie osiągnąć historyczny wynik na Euro 2016 także dlatego, że jego podopieczni byli w rytmie meczowym. Obecny selekcjoner nie ma takiego komfortu. Udane indywidualnie mistrzostwa świata dla niektórych reprezentantów zaowocowały zmianą barw klubowych. Taki przywilej spotkał m.in. Jakuba Kiwiora i Bartosza Bereszyńskiego. Obaj z pewnością zaliczyli awans sportowy i finansowy, ale jednocześnie  zderzyli z większą konkurencją i z groźbą braku regularnej gry. To jak brak rytmu meczowego odbija się na dyspozycji w kadrze, jak w soczewce widać na przykładzie Kiwiora. Przed wyjazdem do Anglii był pewny w swoich poczynaniach. Nie bał się wyprowadzać piłki.

Tymczasem w starciach z Czechami i Albanią grał zachowawczo, starając się minimalizować ryzyko popełnienia błędu. Niestety przydarzyły mu się również kosztowne pomyłki, których być może uniknąłby w sytuacji regularnych występów  w klubie. Widać to na przykładzie Bartosza Salamon, który z marszu stał się liderem defensywy reprezentacji, przynajmniej w starciu z Albanią. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie pełna liczba minut  w Lechu. Każdy polski zawodnik, któremu marzy się podbój Europy, jako przestrogę powinien traktować historię Bartosza Kapustki. On też w młodym wieku zdecydował się na wyjazd. Dziś walczy o odbudowę swojej kariery. 

Szybka reakcja trenera 

Klasę szkoleniowca poznaje się również po tym, jak potrafi zareagować na sytuację kryzysową, Wielu ekspertów, w tym Mateusz Borek, zarzucało Portugalczykowi, że niewłaściwie odrobił lekcję przed meczem z Czechami. Chodziło m.in. o poszczególne wybory personalne. Selekcjoner szybko przyznał się do błędów i wyciągnął właściwe wnioski. Nie spalił też na stosie kilku piłkarzy, którym starcie w Pradze zwyczajnie nie wyszło. Posłał w bój Karola Świderskiego. To właśnie on wykonał kluczową akcję, a przez całe spotkanie harował po obu stronach boiska. Zmiany dokonane przez trenera tchnęły w tę drużynę nowego ducha i przyniosły efekt w postaci wygranej.      

Niespodziewani bohaterowie 

Gdyby postarać się wskazać postacie, których postawa znacząco wpłynęła na wynik meczu z Albanią, to miał on dwóch nieoczywistych bohaterów. Są nimi Bartosz Salamon i Karol Linetty. Obrońcy Lecha Poznań pierwotnie  w ogóle miało nie być na zgrupowaniu, ale wobec plagi kontuzji otrzymał awaryjne powołanie. W taki właśnie sposób rodzą się niespodziewani bohaterowie. Od początku starał się podpowiadać kolegom, wykonywał długie przeżuty. To w  dużej  mierze jego interwencją zawdzięczamy to, że zakończyliśmy ten mecz na zero z tyłu. Pod nieobecność Krychowiaka ktoś musiał przejąć rolę lidera drugiej linii. Wbrew powszechnym oczekiwaniom nie był to Piotr Zieliński, a właśnie Karol Linetty.

Po nieudanym meczu z Czechami znajdował się w trudnej sytuacji. W przypadku ponownego  niepowodzenia mógł nie dostać od selekcjonera  kolejnej szansy. Tymczasem sprostał zadaniu. Walczył w środku pola, miał kilka kluczowych odbiorów. Pokazał, że można wykorzystać go do budowania nowego kręgosłupa kadry, który obecnie jest w rozsypce. Podobnie jest w przypadku Salamona. To oni są największymi wygranymi ostatniego zgrupowania. 

Nie umiemy grać z wahadłowymi

Wynik meczu z Albanią nie powinien przysłonić mankamentów w grze. Jedną z nich jest postawa wahadłowych. Zarówno Nicola Zalewski, jak i  Przemysław Frankowski nie trzymali właściwe pozycji, zostawiając skrzydłowym za dużo miejsca, co bardziej renomowany rywal z pewnością wykorzysta. Z tego powodu trener powinien rozważyć powrót do sprawdzonego ustawienia z czwórką obrońców. 

Świderski ma to coś 

Karol Świderski znów zrobił dla kadry coś ekstra. Był aktywny, a w najważniejszym momencie zachował się sprytnie w polu karnym, co zaowocowało golem. Nie pęka bez względu na okoliczności. Jest pożytecznym wsparciem dla Roberta Lewandowskiego i potwierdzeniem tego, że powinniśmy grać z dwójką napastników, bez względu na rywala. 

Czas pracuje na korzyść trenera

Przed pierwszym zgrupowaniem największym wrogiem Fernando Santosa był czas. Przed kolejnym stanie się jego sprzymierzeńcem. Kolejny mecz eliminacji zagramy z Mołdawią dopiero 20 czerwca. Do tego czasu selekcjoner zdoła już poznać swoich podopiecznych. Wygrana z Albanią dała mu względny spokój, bo proces przebudowy kadry dopiero się zaczął i z każdym dniem powinien nabierać wyraźniejszych kształtów. 

Przygotował: Oskar Struk.    

Najnowsze

Powiązane

Polecamy

Tenisowy kalendarz Huberta Hurkacza 2024. Gdzie zagra Polak?

Hubert Hurkacz to tenisista, który zagościł na stałe w czołówce prestiżowego rankingu ATP. Polak jest obecnie w czołowej "dziesiątce" i zrobi wszystko, by nie...

Najlepsi polscy bokserzy w historii | Ranking polskich pięściarzy

Na przestrzeni dziesiątek lat Polskę reprezentowało wielu znakomitych pięściarzy. Odnosili oni sukcesy zarówno na ringach zawodowych, jak i w boksie amatorskim. Trudno o wskazanie...