Mateusz Rębecki wraca do oktagonu UFC. Polak wystąpi 2 sierpnia na gali UFC w Las Vegas. Tam jego rywalem będzie Szkot Chris Duncan. Dla obu zawodników pojedynek ten ma bardzo duże znaczenie i może zdefiniować to, jak potoczą się ich kariery w najlepszej organizacji MMA na świecie. Mateusz Rębecki wraca do UFC po blisko 10. miesiącach przerwy i liczy na kolejne zwycięstwo.
Prawie 10 miesięcy od ostatniej walki Rębeckiego
Długo na kolejne zestawienie w UFC czekał Mateusz Rębecki (20-2-0, 9 KO, 7 Sub). Ostatni raz w oktagonie oglądaliśmy go w październiku 2024 roku. Tam na pełnym dystansie pokonał Mykytybeka Orolbaia, notując czwarte zwycięstwo pod egidą UFC. Na koncie ma też jedną porażkę w tej organizacji. W końcu jednak poznaliśmy najbliższe plany wobec Rębeckiego. Polak wejdzie do oktagonu 2 sierpnia w UFC Apex w Las Vegas, gdzie w walce wieczoru zmierzą się Tatsuro Taira i Amir Albazi.
Chris Duncan rywalem Rębeckiego
Najbliższym rywalem Mateusza Rębeckiego w UFC będzie Szkot Chris Duncan (13-2-0, 7 KO, 3 Sub). Zawodnik ten legitymuje się takim samym bilansem w UFC co Polak. To sprawia, że trudno o wytypowanie faworyta i pojedynek zapowiada się bardzo ciekawie. Duncan podejdzie do niego na fali dwóch zwycięstw. Miał jednak mniejszą przerwę, ponieważ ostatni raz walczył w maju 2025 roku na UFC Fight Night 255. Tam w drugiej rundzie poddał Jordana Vucenicia. Co ciekawe Duncan do tej walki przygotowywał się m.in. z Mateuszem Gamrotem w American Top Team. Mateusz Rębecki stanie przed dużym wyzwaniem, jednak stać go na zwycięstwo.
Kto w walce wieczoru?
Gala UFC On ESPN 71 w Las Vegas zapowiada się interesująco. W walce wieczoru zmierzą się Tatsuro Taira i Amir Albazi. Ponadto w karcie walk znalazło się ciekawe zestawienie kobiece i Karol Rosa zmierzy się z Norą Cornolie. W Las Vegas zobaczymy też niepokonanych Andre Limę i Torreza Finneya. Ich rywalami będą kolejno Felipe Bunes i Azamat Bekoev. Niedługo poznamy pełną rozpiskę walk, jednak dla polskich kibiców z pewnością najważniejszy będzie pojedynek Mateusza Rębeckiego. Czy popularny „Chińczyk” pójdzie za ciosem?