Hubert Hurkacz ma za sobą bardzo udany sezon. Za jego najważniejsze momenty można uznać m.in. fantastyczny, wyrównany mecz z Novakiem Djokoviciem na Wimbledonie i zwycięstwo w turnieju ATP 1000 w Szanghaju. Miejmy nadzieję, że 2024 r. będzie jeszcze lepszy!
Hurkacz w 2023 roku
Australian Open
Hubert Hurkacz rozpoczął 2023 rok od wielkoszlemowego Australian Open. Korty w Melbourne nigdy nie należały do jego ulubionych, jednak w tym roku Polak zaskoczył formą wielu tenisistów i ekspertów. W Australii doszedł do 1/8 finału, gdzie pokonał go Sebastian Korda. Później miała miejsce nieudana przygoda „Hubiego” w Rotterdamie. Polak pożegnał się z zawodami już po drugim meczu. O wiele lepiej jego gra wyglądała w Marsylii, gdzie uważano go za jednego z faworytów do zwycięstwa. Eksperci tym razem mieli rację, bo wrocławianin prezentował świetny tenis i w finale pokonał w dwóch setach Benjamina Bonziego.
Zła passa wczesną wiosną
Po Francji, przyszła pora na Dubaj, jednak tam losowanie okazało się niełaskawe dla „Hubiego”, który w ćwierćfinale trafił na rankingową „jedynkę”, czyli na Novaka Djokovicia. Serb okazał się lepszy i na tym etapie zakończył zmagania polskiego tenisisty w turnieju. Za nieudany turniej można uznać także Indian Wells, gdzie wrocławianin zdołał rozegrać zaledwie dwa pojedynki. Niewiele lepiej poszło mu w Miami Open 2023, gdzie odpadł już w III rundzie po porażce z Adrianem Mannarino. Na tym samym etapie zakończył zmagania w Monte Carlo.
Kolejnym wynikiem poniżej oczekiwań był bez wątpienia ważny i prestiżowy turniej Mutua Madrid Open, na którym Hurkacz zakończył swój udział już w II rundzie po porażce z Chorwatem Borną Coriciem. W konsekwencji spadł na 15. miejsce w rankingu ATP, czyli najgorsze od blisko dwóch lat.
Polak liczył na rehabilitację na turnieju Italian Open rozgrywanym na kortach Foro Italico w Rzymie. Niestety, ponownie II runda okazała się być przeszkodą nie do przejścia. Tym razem lepszy od „Hubiego” był Amerykanin Jeffrey John Wolf.
Roland Garros
28 maja rozpoczął się French Open w Paryżu, do którego wrocławianin przystąpił rozstawiony z numerem 13. Na tegorocznym turnieju spędził na korcie mnóstwo czasu, gdyż rozegrał trzy pięciosetówki. W pierwszej rundzie po zaciętej walce wyeliminował Belga Davida Goffina. Następnie przystąpił do batalii z Holendrem Tallonem Griekspoorem. Choć jego przeciwnik prowadził już 2:1 w setach i 5:3 w czwartej partii, Polakowi udało się odwrócić losy meczu i wyjść z niego zwycięsko. Później wydawało się, że „Hubi” przystępuje w roli faworyta do spotkania III rundy z Peruwiańczykiem Juanem Pablo Varillasem. Rywal był jednak świetnie dysponowany i ostatecznie to on przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę po kolejnej pięciosetowej walce. Ostatecznie więc Hurkacz zakończył udział w tegorocznym French Open na 1/16 finału.
Dobra seria na kortach trawiastych
Po French Open przyszedł czas na sezon na kortach trawiastych. Pierwszym turniejem na tej nawierzchni, na którym zobaczymy Polaka będzie ten rangi ATP 250 rozgrywany w Stuttgarcie (Niemcy). „Hubi” przystąpił do zawodów rozstawiony z numerem 4 i w pierwszej rundzie po wyrównanym i wyczerpującym meczu wyeliminował Japończyka Yosuke Watanukiego. Następnie pewnie wygrał w dwóch setach z Australijczykiem Christopherem O’Donnellem, co dało mu awans do półfinału. Tam jednak lepszy okazał się reprezentant gospodarzy, Jan-Lennard Struff. Mimo wszystko Polak pokazał, że dobrze czuje się na nawierzchni trawiastej w obecnym sezonie.
Kolejny turniej z udziałem Hurkacza także był rozgrywany w Niemczech – chodzi o ATP 500 w Halle, gdzie „Hubi” bronił tytułu z poprzedniego roku. Wtedy w finale pokonał utytułowanego Rosjanina Daniiła Miedwiediewa. Tym razem nie udało się tego osiągnąć. W 1/8 finału lepszy od Polaka okazał się Holender Tallon Griekspoor, który wygrał w trzech setach. Ostatni z nich przechylił na swoją korzyść po zaciętym tie-breaku.
Wimbledon
Od 3 lipca Huberta Hurkacza mogliśmy oglądać na trzecim turnieju Wielkiego Szlema, który odbył się w Londynie na kortach Wimbledonu. Wszelkie zmartwienia o formę Polaka zostały szybo rozwiane – przez pierwsze trzy rundy przeszedł bez straty seta, pokonując kolejno Alberta Ramosa Vinolasa, Jana Choinskiego i Lorenzo Musettiego. Warto wspomnieć, że w tych spotkaniach „Hubi” ani razu nie stracił swojego serwisu.
Natomiast rywalem Hurkacza w IV rundzie londyńskiego turnieju był najbardziej utytułowany tenisista świata, Novak Djoković. Mecz był pasjonujący i długo trzymał w napięciu, gdyż ze względu na ciszę nocną został rozłożony na dwa dni. Ostatecznie to Serb wyszedł z tego starcia zwycięsko, ale jak sam przyznał, było to dla niego jedno z trudniejszych spotkań, jakie kiedykolwiek rozegrał w Londynie.
Czas na Amerykę Północną
Kolejnym przystankiem na drodze Hurkacza był turniej ATP 500 w Waszyngtonie. Niestety, przywitanie z twardymi kortami Ameryki Północnej można było uznać za falstart, bo Polak odpadł z turnieju już w I rundzie po porażce z reprezentantem gospodarzy, Michaelem Mmohem.
Na szczęście „Hubi” nie rozpamiętywał długo tego niepowodzenia i na prestiżowym turnieju ATP 1000 w Toronto zaprezentował się o wiele lepiej. W pierwszych dwóch meczach pewnie wyeliminował Aleksandra Bublika i Miomira Kecmanovicia. Trudniejsze zadanie czekało w 1/8 finału, gdzie miał zmierzyć się z liderem rankingu ATP, Carlosem Alcarazem. Polak zaprezentował się świetnie, wygrał pierwszego seta, a dwa kolejne przegrał w dramatycznych okolicznościach – oba po tie-breakach. Mimo porażki polscy kibice mogli być zadowoleni z postawy swojego ulubieńca.
Hurkacz grał także w turnieju deblowym, gdzie połączył siły z utytułowanym Chorwatem, Mate Paviciem. Duet ma za sobą znakomity turniej, dotarł do półfinału rozgrywek eliminując po drodze m.in. rozstawionych z numerem 1 Wesleya Koolhofa i Neala Skupskiego. W 1/2 finału lepsi okazali się jednak Niemcy, Kevin Krawietz i Tim Puetz.
Na kolejnym turnieju w Ameryce Północnej „Hubiemu” poszło jeszcze lepiej – wyeliminował m.in. rozstawionych Bornę Coricia i Stefanosa Tsitsipasa, dzięki czemu doszedł do półfinału. Tam ponownie zagrał z Carlosem Alcarazem i znowu postawił mu trudne warunki – miał nawet piłkę meczową, jednak nie udało mu się jej wykorzystać. Ostatecznie to Hiszpan był lepszy, po raz kolejny w trzech setach.
Wydawało się, że możemy być spokojni o formę Hurkacza przed ostatnim turniejem wielkoszlemowym – US Open. Niestety, Polak pożegnał się z Nowym Jorkiem już w II rundzie, gdzie przegrał z Brytyjczykiem Jackiem Draperem.
Następnie mieliśmy okazję obejrzeć „Hubiego” w akcji w Polsce – przyjechał do Grodziska Mazowieckiego, by pomóc reprezentacji Polski w Pucharze Davisa. Wygrał swoje spotkanie i przyczynił się do zwycięstwa 4:0 nad Barbadosem.
Następnie Hurkacz był częścią reprezentacji Europy w corocznym Pucharze Lavera, w którym wybrani tenisiści mierzą się ze sobą w rywalizacji Europa vs. Świat. W tym roku Niestety, Polak nie pomógł reprezentacji Starego Kontynentu – przegrał wszystkie 3 mecze, jeden w singlu, dwa w deblu. Cała rywalizacja zakończyła się wysokim zwycięstwem Świata (13-2).
Zwycięski finisz sezonu
Prawdziwe wydarzenie miało jednak dopiero nadejść – na początku października w Szanghaju (Chiny) odbył się prestiżowy turniej ATP 1000. Hurkacz przystępował do niego rozstawiony z numerem 16, tak więc nie zaliczał się do ścisłego grona głównych faworytów do triumfu. Z meczu na mecz wyglądał jednak coraz lepiej – wyeliminował Thanasiego Kokkinakisa, Yu-Hsiou Hsu i Zhizhena Zhanga, co dało mu awans do ćwierćfinału.
Tam zmierzył się z Fabianem Marozsanem. Węgier był lepszy w pierwszym secie, ale „Hubi” znalazł swój rytm, wygrał dwie kolejne partie i zameldował się w półfinale. W meczu z Sebastianem Kordą poszło mu jeszcze lepiej – zwyciężył pewnie w dwóch setach i wszedł do finału prestiżowej imprezy.
W decydującym meczu po drugiej stronie siatki stanął klasyfikowany wyżej Andriej Rublow. Mecz był niezwykle wyrównany, przed tie-breakiem w trzecim secie obaj panowie wygrali dokładnie taką samą liczbę gemów (6:3, 3:6, 6:6). Dodatkowa rozgrywka zaczęła się lepiej dla Rosjanina, który objął prowadzenie 5-2. Hurkacz wrócił jednak do gry, a tie-break rozstrzygnął się na przewagi. Ostatecznie to Polak zwyciężył 10-8, co dało mu triumf w całym turnieju!
ATP Finals na piękne zwieńczenie sezonu
Wygrana w Szanghaju musiała wiele kosztować „Hubiego”, gdyż na ostatnim turnieju w Azji (w Tokio) odpadł już w I rundzie po porażce z Chińczykiem Zhizhenem Zhangiem.
Ta wpadka nie skreśliła jednak szans Polaka na awans do ATP Finals, prestiżowego turnieju kończącego sezon w męskim tenisie. Tenisista powrócił do Europy, gdzie zagrał w turnieju w Bazylei, w którym dotarł do finału. Tam jednak po dwóch tie-breakach lepszy okazał się Kanadyjczyk Felix Auger-Aliassime.
O tym, czy Hurkacz zakończy sezon w czołowej „ósemce” rankingu i zakwalifikuje się do ATP Finals miał zadecydować turniej Masters w Paryżu. „Hubi” grał w nim znakomicie, pewnie przeszedł przez pierwsze 3 rundy, jednak w ćwierćfinale trafił na będącego w jeszcze lepszej dyspozycji Grigora Dimitrowa. Po zaciętym boju to Bułgar zwyciężył w trzech setach.
Hurkacz miał jeszcze w planach grę w Metz, jednak porażka z Dimitrowem sprawiła, że wycofał się z turnieju i porzucił nadzieję na awans do ATP Finals.
Los bywa jednak przewrotny – po dwóch spotkaniach fazy grupowej decydującego turnieju w Turynie z gry wycofał się Stefanos Tsitsipas. „Hubi” wskoczył w jego miejsce i swój sezon podsumował meczem z numerem 1 na świecie, Novakiem Djokoviciem. Udało się wygrać seta, ale ostatecznie to Serb wyszedł z tego starcia zwycięsko.
Tym sposobem ten rok zakończył się dla Huberta Hurkacza. Trzymamy kciuki za jeszcze więcej sukcesów w 2024 r.!